sobota, 27 sierpnia 2011

w kapuście, czyli (a)polityczna sprawa zielonego pomidora

Rzecz dzieje się w piwnicy, (a)politycznych spraw dotyczy :)

Zielony pomidorek zakochał się w kapuście.
Kapusta nań spojrzała:
- Nie jesteś w moim guście.
No... gdybyś był czerwony, to całkiem inna sprawa.
Z czerwonym, mój maleńki, dopiero zabawa!
Z czerwonym i kapuśniak i bigos, i gołąbki.
Zielony cóż..., zbyt młody, by zmieniać swoje grządki.
Zbyt młody i zbyt głupi, by zrywać się z szypułki –
tak rzekła mu kapusta zerkając z drugiej półki.

Pomidor się zamyślił i wypiął dumnie brzuszek.
- Gdy będę dość czerwony w bigosie mnie uduszą?
Gdy będę dość dojrzały karierę zrobię w wazie?
Ooo... nigdy! Ooo... przenigdy! Niedoczekanie wasze!
Na wieki już zostanę zielonym! Niech tak będzie!
To rzekłszy wlazł na półkę i zasiadł... w pierwszym rzędzie.

Stąd wniosek dziś wywiodę, bo wniosek się należy:
czerwone pomidory w kapuście, to... frajerzy :)

3 komentarze:

  1. Świetne!!

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Rękawku, a co z wiśniami? Są już? Obiecałam Dziecku na Dzień Dziecka i nie było... A teraz są już? Szukać? Dziecko urodziny ma niebawem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ruda - dzięki :) pozdrówki
    Aniu - kłopot z Wiśniami jest taki, że staje się ona powoli książką podziemną :) Jest, ale jakoby jej nie było. A serio, to wydawca jakoś dziwnie się zachowuje. Szukam więc nowego, ale to trwa. A jak już znajdę, to puścimy serię trzech części, bo przecież cały czas pracuję, bo jakąś dziką przyjemność mam z tego pisania - pozdrówki z lasu :)

    OdpowiedzUsuń

Miło Cie widzieć :)