środa, 26 marca 2014

"Spotkanie" z Bożeną Kraczkowską w Galerii pod Antenką Radio Olsztyn

zapowiedź "Spotkania" w internetowym serwisie KULTURA.WM.PL
http://kultura.wm.pl/195975,quotSpotkaniequot-z-Bozena-Kraczkowska.html#axzz2xAJasfoD


zapowiedź "Spotkania" w TVP Olsztyn
http://www.tvp.pl/olsztyn/patronaty/spotkanie-z-bozena-kraczkowska/14564129

"Spotkanie" to tytuł mojej kolejnej wystawy fotografii.
Tym razem zapraszam do Galerii pod Antenką Radia Olsztyn przy ul. Radiowej 24 w Olsztynie.
Wernisaż odbędzie się 1 kwietnia 2014 r., o godz. 18.
Fotografie do produkcji przygotował Adam Jakub Bertrand.


Spotkanie" tworzą prace pochodzące ze zrealizowanych już wystaw i projektów fotograficznych m.in.:
• "Śnieg biały, śnieg granatowy" (Galeria Stary Ratusz WBP, Olsztyn, styczeń 2010 r.)
• "Bonbons, Bilder und Balladen", Klub Polski w Schneverdingen (Niemcy, Dolna Saksonia, październik 2010 r.)
• "Da się żyć" (galeria warszawskiej artystki Katarzyny Czajka Dorum Art Fabryka Kształtów i Barw w Warszawie, projekt multimedialny składający się m.in. z tomiku wierszy "Da się żyć",  grudzień 2011 r.)
• "Baletnice i tancerze, bo maki nie są jedynie kwiatami" (2013; (CKiT w Mrągowie, Galeria Orbita, styczeń 2012 r.) Fotografie maków otrzymały w tym roku wyróżnienie na I Olsztyńskim Przeglądzie Fotografii "Muzyka w obrazie" zorganizowanym przez olsztyńskie CEiIK.
• "Maryla in Blues" (Galeria Stary Ratusz w Olsztynie, WBP, wraz z premierą autorskiej płyty CD "Wystarczy mnie lubić", sierpień 2012 r.).

W "Spotkaniu" udział weźmie także Janis Joplin, która zawsze jest ze mną podczas wieczorów autorskich.
Organizatorem spotkania jest Radio Olsztyn.
gospodarzem wieczoru będzie redaktor Rober Lesiński (Radio Olsztyn).
Serdecznie zapraszam :)




wtorek, 25 marca 2014

U mnie nie ma lipy! - wywiad z Marylą Rodowicz

wywiad ukazał się w sobotnio-niedzielnym wydaniu Gazety Olsztyńskiej
22-23-lutego 2014 r.


U mnie nie ma lipy!

- Zmagałam się z okropnym bólem stawu biodrowego. Żeby wyjść na scenę, faszerowałam się lekami przeciwbólowymi. Leki rozwaliły mi żołądek, straciłam apetyt. Za to schudłam — mówi Maryla Rodowicz, wybitna artystka, która wyśpiewała przeboje nucone przez kolejne pokolenia Polaków.

- Zapewne śledzisz dramatyczne wydarzenia w Kijowie. Przed rokiem na Ukrainie odebrałaś tytuł Człowieka Roku 2012. Jak odbierasz to wyróżnienie dzisiaj, kiedy na Majdanie dzieją się tak straszne rzeczy?
- Bardzo mnie wzruszyło uzasadnienie, w którym było napisane, że w moich piosenkach brzmi nostalgia, która wzrusza Ukraińców i że dla nich zawsze byłam uosobieniem pięknej, wolnej Polski. Na tle tego, co się dzieje na Majdanie, ma to dla mnie specjalne znaczenie. Boli mnie, że giną tam ludzie, trwają represje, nie ma porozumienia. Podziwiam też determinację tego narodu i ciągle liczę na pokojowe zakończenie konfliktu. Myślę, że Ukraińcy potrzebują i oczekują wsparcia duchowego m.in. także z Polski. Dla nich nasz kraj jest wzorem, do którego dążą.

- Lubisz piłkę nożną, oglądasz mecze na żywo, na tzw. żylecie. Czy kibicujesz także naszym sportowcom walczącym o medale olimpijskie w Soczi?
- Zdziwiła mnie krytyka ceremonii otwarcia igrzysk. Co z tego, że jedno kółko się nie zapaliło? Były momenty naprawdę wzruszające — te sceny baletowe, muzyka rosyjska... Rosjanie zrobili to z wielkim sercem i rozmachem. A na mecze chodzę, owszem, ale nie na żyletę. Kupuję dobre miejscówki na zachodniej trybunie na Legii czy na Narodowym.

- Komu kibicujesz najbardziej?
- Kibicuję każdemu i płaczę, słuchając hymnu polskiego. Sama uprawiałam sport, więc wiem, ile trzeba wylać potu, żeby osiągnąć sukces. Fantastycznie zaskoczył mnie Kamil Stoch. Oczywiście wiedziałam, że mamy świetną drużynę skoczków, ale wygrać w takim stylu, to jest coś! Przed igrzyskami bardzo stawiałam na naszych panczenistów, biegaczki narciarskie, biathlonistów. No, ale to sport...

- Spróbujmy podsumować zeszły rok. Jaki był dla ciebie?
- Pracowity. Jak całe moje życie. Przede wszystkim wyszła moja „Antologia“ zawierająca reedycję 20 płyt oraz utwory niepublikowane. Z lat 70. i 80. Ukazała się także moja biografia „Wariatka tańczy“. Na prośbę dyrekcji Muzeum Narodowego przekazałam do ich archiwum swoje zbiory prywatne, m.in. listy od Agnieszki Osieckiej, płyty, zdjęcia, odręczne notatki, nuty, nagrody, kostiumy... Zostałam też wyróżniona nagrodą im. Himilsbacha dla najlepszego aktora amatora za rolę cioci Uli w serialu „Rodzina zastępcza“. Tyle się działo, ale dałam radę (śmiech).

- Dużo zamieszania było wokół kostiumu, w którym wystąpiłaś na żywo w czasie koncertu sylwestrowego w Gdyni. Najwięcej emocji wzbudziły Twoje nagie piersi.
- Kostiumy były dwa. Oba wymyśliła moja stylistka Ania Zeman. Ponieważ hasłem koncertu był „Karnawał w Rio“, wiadomo było, że nie wystąpię w małej czarnej. Projekt Ani zachwycił mnie. Był zabawny i przekorny: nagi brzuch i piersi, a z tyłu ogromne biało-niebieskie skrzydła i ogon. Korpus, tzw. wypraska, został wykonany w pracowni Teatru Wielkiego w Warszawie. Łatwo nie było. Pierwsze próby były nieudane — wypraska miała monstrualny biust, wystający brzuch. No, ale skończyło się dobrze, tors wyglądał tak naturalnie, że większość ludzi pomyślała, że Rodowicz wystąpiła na golasa. Oczywiście celowo brzuch był wyrzeźbiony, jak na siłowni, żeby pokazać, że to żart. Drugi kostium składał się z krótkiej spódniczki szytej z koła, zmontowanej z małych trójkątów i do tego gorset. Wszystko z czarnego lśniącego lateksu. A do pleców przyczepiony był pęk czerwonych balonów. Naprawdę piękny kostium!
Od początku kariery zwracałam uwagę na to, w czym wychodzę na scenę. Zawsze chciałam, żeby kostium współgrał z muzyką. Nigdy nie wyszłabym z gołym torsem, śpiewając romantyczną piosenkę z ważnym tekstem! Gdzie można się pobawić kostiumem, to można. Kiedy na przykład śpiewałam na koncercie z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, miałam na sobie piękną, srebrzystą pelerynę, która fruwała niesiona podmuchem.
Zresztą... odkąd pamiętam, zawsze otaczałam się malarkami, grafikami, wybitnymi specjalistami w swojej dziedzinie. Sukienkę, w której zaśpiewałam „Małgośkę“ w Sopocie w 1973 roku, zaprojektował wybitny malarz Rafał Olbiński. Okładki kilku moich płyt namalował grafik Waldemar Świerzy, wiele okładek jest autorstwa innego świetnego artysty Pągowskiego. Z okazji wydania „Antologii“ firma płytowa zdecydowała się również wydać wersje winylowe, krótkie, kolekcjonerskie serie, a w środku niespodzianka — obrazy Edwarda Dwurnika, który namalował moje życie w 12 odcinkach. Nie ma lipy!

- Jakiej muzyki teraz słuchasz?
- Dużo nowości. Jestem ciekawa, co się dzieje na rynku muzycznym. Ostatnio zastanawiałam się, dlaczego na galę Grammy do utworu klubowego „Get Lucky“ zespołu Daft Punk zaangażowano Steve’a Wondera? Odpowiedź jest prosta: bo jest geniuszem. Dobrzy muzycy zawsze się dogadają. Z ciekawości, żeby zrozumieć fenomen popularności, oglądam teledyski Bałkaniki, Donatana czy zupełnie początkujących młodych artystów.

- A propos popularności, uważasz, że radia mało cię grają?
- Tak uważam. Zwłaszcza radia komercyjne. Nie wiem, z czego to wynika. Zawsze w studio robi się radio edit, czyli wersję radiową, która mieści się w trzech wymaganych minutach.

- A może to kwestia twoich tekstów...? Bo są zbyt trudne?
- Śpiewam takie teksty z wyboru, lubię dobrą literaturę. Mimo że radia mnie nie grają, słuchacze jakoś docierają do moich piosenek. Na koncertach śpiewają razem ze mną nawet te najnowsze utwory. Widocznie działa jakieś podziemie (śmiech). Ludzie odnajdują to, co ich interesuje, kupują płyty. To mnie cieszy.

- W twojej rozpisce koncertowej widzę, że ostatni koncert zagrałaś w styczniu, a następny masz zaplanowany dopiero na maj. Skąd taka długa przerwa?
- Na początku stycznia przeszłam operację biodra. Przed operacją wzięłam jeszcze udział w koncercie sylwestrowym Polsatu, bo — po pierwsze — zobowiązałam się, po drugie, wiedziałam, że zaraz po koncercie idę pod nóż, a to wymusi dłuższą przerwę. Operację planowałam od kilku lat. Zmagałam się z okropnym bólem stawu biodrowego. Żeby wyjść na scenę, zagrać koncert faszerowałam się lekami przeciwbólowymi. Nie mogłam tego dłużej ciągnąć. Leki rozwaliły mi żołądek, straciłam apetyt. Za to schudłam.

- A na dokładkę w szpitalu źle cię karmili.
- Wręcz przeciwnie! Jedzenie było świetne, tyle że prawie nie jadłam. Jak to po operacji... O tym złym karmieniu pisały plotkarskie portale. Kompletna bzdura. Bzdurą było też to, że zrobiłam sobie liposukcję kolan, czyli odsysanie tłuszczu, albo że przeszłam operację dwóch kolan. Zrobiłam więc sobie zdjęcie na łóżku szpitalnym i napisałam, że właśnie minęły cztery dni od operacji biodra. Oczywiście można nie reagować, ale wtedy dajemy mediom pole do wyobraźni.

- Co to jest „zakręt śmierci“ i czy trudno było go pokonać?
- Niełatwo (śmiech). Schody w naszym domu mają gwałtowny zakręt, dodatkowo stopnie zwężają się. Nie jest łatwo poruszać się po nich o kulach. Nazwałam więc to miejsce „zakrętem śmierci“. Fani to podchwycili i w końcu pokonanie tego zakrętu stało się swoistym symbolem moich postępów w rehabilitacji.

- Jak czujesz się na zwolnieniu? Nie wierzę, że leżysz bezczynnie i użalasz się nad sobą.
- Nigdy się nad sobą nie użalam. Co drugi dzień jeżdżę na rehabilitację i solidnie ćwiczę. Teraz mam oczywiście więcej czasu dla rodziny, dla moich zwierząt i staram się ten czas dobrze wykorzystać. Fani namawiają mnie na nagranie nowej płyty. Zaczynam o tym myśleć. Pracuję również nad albumem „Maryla“ razem z Marią Szabłowską, dziennikarką muzyczną Polskiego Radia. W albumie znajdzie się mnóstwo historii z mojego życia opowiedzianych przez moich muzyków, autorów, stylistki. Będzie dużo zdjęć. Będą wywiady z fanami. Premiera książki zaplanowana jest na wiosnę.

- A jak fani zareagowali na wiadomość o twojej operacji?
- Wspierali mnie. Moi fani zawsze mnie wspierają. Na wieść o chorobie skrzyknęli się i przysłali mi wielki kosz różnych wiktuałów: konfitury, czekoladki, nawet skarpetki, żebym szybciej wróciła do formy. Fani są dla mnie oparciem.

- Lubisz i potrafisz korzystać z narzędzi internetowych. Masz profil na Facebooku, komunikujesz się z fanami poprzez stronę marylarodowicz.pl, a ostatnio rozmawiałaś z nimi na Skypie!

- To było świetne doświadczenie. Niesamowite uczucie, gdy wchodzi się pod dach swoich fanów. Dziewczyny głównie narzekały, że są nieuczesane, źle oświetlone. Myślały, że to będzie rozmowa telefoniczna bez kamerki. Początkowo planowaliśmy połączenia z kilkoma osobami jednocześnie, ale w końcu z powodów technicznych rozmawialiśmy jeden na jeden. Na pewno to powtórzymy.

- Pięć miesięcy zwolnienia to pięć miesięcy nieobecności na scenie, w mediach. Martwi cię to?
W mojej branży nie ma takiego pojęcia jak zwolnienie. Nie pracujesz, nie zarabiasz, nie ma żadnych świadczeń socjalnych. Internet jest bardzo silnym medium. Korzystam z niego swobodnie. Nie ma więc mowy o izolacji, odcięciu od świata. Szybko wracam do zdrowia, rehabilitacja robi swoje. Już 7 marca wezmę udział w koncercie charytatywnym. W ten sposób wesprę akcję zbierania pieniędzy dla chorego na raka kości 16-letniego Olafa. Zadzwoniła do mnie znajoma i spytała: - Wesprzesz, zaśpiewasz? Jasne, że wesprę - odpowiedziałam - i zawsze zaśpiewam!

rozmawiała Bożena Kraczkowska
Gazeta Olsztyńska, 22 lutego 2014 r.



środa, 19 marca 2014

Warto czekać / Możesz to zrobić!

Ukraińcy walczyli i nadal walczą o wolność, o samostanowienie o swojej przyszłości, o demokrację.
W walkach na Majdanie zginęło 77 osób. Bezpośrednią konsekwencją walki jest także utrata Krymu.
Maryla Rodowicz nagrała piosenkę "Warto czekać", która jest wyrazem poparcia dla tej walki.
Muzyka: Katarzyna Gärtner, tekst Grzegorz Tomczak.



do tej samej melodii dopisałam wierszem swoje przemyślenia, może kiedyś to zaśpiewam?

"Nie schodź z drogi!"
I.
Jutro zdobywa się dzisiaj,
na placu wolności zapalił się świat.
Nadzieja jest siłą, a siła jest ludziach,
gdy na barykadzie przy bracie jest brat.

II.
Jutro zabielą się bruki
i dzieci do szkoły znów pójdą przez park.
A dzisiaj marzenia i w tobie jest siła,
bo walczysz o wolność, walczysz o kraj.

ref.
Możesz to zrobić - nie schodzić z drogi!
Walczysz o wolność, żeby wolnym być i żyć!
Możesz to zrobić - nie schodzić z drogi!
Walczysz o wolność, żeby wolność mieć i żyć!

III.
Jutro zdobywa się dzisiaj
na placu wolności dziewczyna jak kwiat
Nadzieja jest siłą, a siła jest w ludziach,
matka i ojciec, i siostra i brat.

ref.
Możesz to zrobić - nie schodzić z drogi!
Walczysz o wolność, żeby wolność mieć i żyć!
Możesz to zrobić - nie schodzić z drogi!
Walczysz o wolność, żeby wolnym żyć i być!