Lubię znikać. Najchętniej Się znikam w puszczy, w głuszy. Bywa, że
jest głusza rzeczywista, bywa, że nie. Wtedy też piszę. Warszawa jest
miejscem, gdzie można fajnie SIĘ zniknąć. Mam tam swoje ulubione
miejsca. Jednym z nich jest Kanonia na ul. Jezuickiej. Zawsze tam
nocuję. Polecam to miejsce. Mają tez fajne apartamenty np. przy
Kamiennych Schodkach, na Brzozowej.
Rustykalno-skandynawska
aranżacja, duża kuchnia. Pokoje też ciepłe. Ten styl to chyba country
chic. Dobrze się czuję w takich wnętrzach.
Połaziłam po Starówce,
odpoczęłam przy Barbakanie, zerknęłam na Zamek Królewski, odwiedziłam
przyjaciółkę. Wróciłam do Kanonii i zasiadłam do pisania. Okno miałam
uchylone, więc słyszałam, co się dzieje na ulicy. Stąd do Rynku Starego
Miasta jest może 20 m, więc za oknem przetaczał się tłum. Rozmowy,
klikanie aparatów, śmiechy, śpiewy, szum. Usłyszałam nawet stukot
końskich kopyt. Spojrzałam w okno. Do pokoju zaglądał... koń.
u wylotu ul. Jezuickiej widać Rynek Starego Miasta
ten czarny kosz na śmieci...
to przy tym koszu stała kobieta z długimi, blond włosami
i to tu usłyszałam zdanie: Ktoś zawsze jest blisko...
pierwsze okno z prawej - mój pokoik
tajemnicze drzwi w bramie, w sąsiedztwie hostelu
ciekawe co jest w pokoiku nad łukiem, kiedyś tam zajrzę :)
przejście na drugą stronę pod "lawendowym łukiem"
po drugiej stronie "lawendowego łuku"
Stołeczne Centrum Edukacji Kulturalnej
fajne miejsce na spotkanie autorskie, kto wie...
w pokoiku w Kanonii piszę opowiadanie "Ktoś zawsze jest blisko"
rozsypałam kawę
spotkałam się z Dzidką
okazało się, że obie mamy czarne skarpetki,
co nas bardzo rozbawiło ;)
za oknem... koń.