niedziela, 5 listopada 2017

Się znikanie


Lubię znikać. Najchętniej Się znikam w puszczy, w głuszy. Bywa, że jest głusza rzeczywista, bywa, że nie. Wtedy też piszę. Warszawa jest miejscem, gdzie można fajnie SIĘ zniknąć. Mam tam swoje ulubione miejsca. Jednym z nich jest Kanonia na ul. Jezuickiej. Zawsze tam nocuję. Polecam to miejsce. Mają tez fajne apartamenty np. przy Kamiennych Schodkach, na Brzozowej.
Rustykalno-skandynawska aranżacja, duża kuchnia. Pokoje też ciepłe. Ten styl to chyba country chic. Dobrze się czuję w takich wnętrzach.
Połaziłam po Starówce, odpoczęłam przy Barbakanie, zerknęłam na Zamek Królewski, odwiedziłam  przyjaciółkę. Wróciłam do Kanonii i zasiadłam do pisania. Okno miałam uchylone, więc słyszałam, co się dzieje na ulicy. Stąd do Rynku Starego Miasta jest może 20 m, więc za oknem przetaczał się tłum. Rozmowy, klikanie aparatów, śmiechy, śpiewy, szum. Usłyszałam nawet stukot końskich kopyt. Spojrzałam w okno. Do pokoju zaglądał... koń.


u wylotu ul. Jezuickiej widać Rynek Starego Miasta


ten czarny kosz na śmieci... 
to przy tym koszu stała kobieta z długimi, blond włosami
i to tu usłyszałam zdanie: Ktoś zawsze jest blisko...

pierwsze okno z prawej - mój pokoik

tajemnicze drzwi w bramie, w sąsiedztwie hostelu 



ciekawe co jest w pokoiku nad łukiem, kiedyś tam zajrzę :)
przejście na drugą stronę pod "lawendowym łukiem"

po drugiej stronie "lawendowego łuku"






 Stołeczne Centrum Edukacji Kulturalnej
fajne miejsce na spotkanie autorskie, kto wie...


w pokoiku w Kanonii  piszę opowiadanie "Ktoś zawsze jest blisko"

 rozsypałam kawę


 spotkałam się z Dzidką


okazało się, że obie mamy czarne skarpetki,
co nas bardzo rozbawiło ;)

 za oknem... koń.