niedziela... wpadła dziś do mnie Mariolka-malarka. Kawa, sernik na zimno. Były jeszcze babeczki ale mój kot Kicuś zawlókł torebkę z babeczkami za szafę :) odpuściłyśmy kotu. Niech tam sobie kot ma - w końcu niedziela...
A że Mariola, jak to malarka, zawsze z farbami chodzi, zawzięła się na moje okno.
- Okej - pomyślałam - okno puste, będzie witraż, będzie piękniej.
I Mariolka pomalowała mi okno.
Mariolka malarka
malarka maluje
nakrętki, pędzelki i karton
conieco z truskawkami
lilowy mój ulubiony :)
źle, źle, źle, drzemy nożem do czystego...
zmywaczem skuteczniej :) do czystego
poprawione i skończone
jeszcze autograf - Mariolka Żylińska-Jestadt
dzieło w domu :)
dzięki Mariolku - jest pięknie :)
5 komentarzy:
Hm, ciekawy pomysł z tym witrażem. Rozumiem, że na stałe...? A placka z truskawkami by się zjadło, nie przeczę. ;)
no patrz! Ty to wiesz kogo zaprosić sobie do domu- śliczniutko
Summertime pisze:
no i jest pięknie :)
WOW! Bożeniu ale cudeńko! masz dziewczyno pomysły pozdrowionka i całuski Aga
Miras
Piekne okno tylko jak wyglądać przez takie malowane okno? Buziaki Miras
Prześlij komentarz