czwartek, 31 stycznia 2019

cele_wiersze

Cele
/cykl: Blizny/

wcześnie skończyła 50 lat.
Zbyt wcześnie.
Ale mądrale nie odpuszczały:
- Wyznacz sobie cel i dąż do niego - radziły.
- Czerp z życia garściami - podpuszczały.
- Ciesz się małymi szczęściami - nakazywały.

A ona nie chciała małych szczęść.
Nie chciała czerpać z życia garściami.
Nie chciała dążyć do celu.

Chciała być szczęśliwa.
Chciała żyć!
Chciała iść do celu tak, jak idzie się do kina 😆

środa, 30 stycznia 2019

diabeł czy anioł?

Mariusz Szwonder (Fundacja Mam Marzenie) zaprosił mnie do swojego nowego, audiobookowego  projektu. Zaproszenie przyjęłam i umówiliśmy się na wieczorne nagrywanie. Pojechałam. Szłam przez osiedle, gdy nagle usłyszałam głos.
- Pani!
Odwróciłam się. Na chodniku, w ciemności stała staruszka. Ubrana w ciepłą kurtkę, czapkę, buty. W ręce trzymała reklamówkę.
- Pani mnie... woła?
- Tak. Mam tu ciśnieniomierz. Zmierzysz mi ciśnienie - oznajmiła.
- Ciśnienie? Tu, na ulicy? - spytałam zaskoczona.
- Tak, aparat mam w torbie - powiedziała i uniosła reklamówkę. - Źle się czuję.
Myśli zaczęły galopkę. Co robić? Dziwna sytuacja. Może rzeczywiście, potrzebuje pomocy? Ale jakoś to dziwne, mogą być kłopoty. Przypomniałam sobie groźne sytuacje opisywane w mediach: stara kobieta zwabia do domu ludzi, a tam bandziory...
- To idziemy do mnie czy do ciebie? - spytała staruszka widząc, że się waham. - Mieszkasz tu?
- Nie, idę na spotkanie, jestem umówiona, idę na spotkanie.
- To chodźmy do mnie. 
Jej oczy... Moja mama miała takie oczy. Byłam zaniepokojona.
Diabeł czy anioł? Kim była? Skąd się tu wzięła?  
- Nie boi się pani wpuszczać do domu obcych? - próbowałam się bronić.
Staruszka przełożyła reklamówkę w drugą rękę. Miałam wrażenie, że nie wie, gdzie jest. 
- Gdzie pani mieszka? - spytałam.
- Na czwartym piętrze.
Rozejrzałam się. Bloki, bloki, bloki... Przecież to osiedle.
- A w którym bloku?
Staruszka machnęła ręką na znak, że zaprowadzi. Ruszyłyśmy. Nie wierzyłam, że to robię. Wjechałyśmy windą na czwarte piętro. Kobieta otworzyła drzwi. Weszłyśmy. W środku nikogo nie było. Tylko ten zapach... Znałam go doskonale.
- Sama pani mieszka? - głupio spytałam.
- Tak. Mój mąż umarł dwadzieścia lat temu. Dużo palił...  
- A sąsiedzi pani nie pomagają? - znowu głupio spytałam. 
- Eee, pani, pukałam, nikt nie otworzył...
Zmierzyłam jej ciśnienie: 164 na 82.
- Górne trochę wysokie - oceniłam. - Może wezwę lekarza?
- Nie, nie trzeba. miewam nawet 200.
Zrobiłam drugi pomiar. Dolne spadło do 64. Staruszka wyszła z pokoju. Po chwili wróciła z kolorową puszką.
- Chciałam ci podziękować - powiedziała i otworzyła puszkę.
W środku było kilka krówek.
- Nie trzeba, nie będę pani cukierków wyjadać. Przecież nikt pani nie kupi, musi pani sama... kupić, nie, nie mogę...
- Chcę ci podziękować.
Wzięłam jedną krówkę, pożegnałyśmy się i wyszłam. Szłam ulicą. Byłam w chaosie. Dlaczego zawsze ja? Co to w ogóle było? Dlaczego ja? 
Dotarłam do studia. Mariusz zrobił herbatę, nagraliśmy moją rolę i wróciłam do domu.
Dziś rano obrazy wróciły. Postanowiłam je zapisać. Nie wiem jak nazywała się staruszka, nie pamiętam nawet jej adresu. Dzisiaj bym tam nie trafiła. Wiem tylko tyle, że mieszka na czwartym piętrze. Ale w którym bloku?
W trakcie pisania znalazłam jednak odpowiedź na wczorajsze pytanie: diabeł czy anioł?
CZŁOWIEK.



niedziela, 27 stycznia 2019

Światy wewnętrzne Półkowniczek

Wczorajszy wieczór spędziłam z Półkowniczkami. To "olsztyńska grupa kobiet, niezależnych, myślących, czujących, piszących, tworzących, mających coś do powiedzenia".
Właśnie sobie uświadomiłam jakie to beznadziejne, że w 2019 roku w obiegu tzw. platform publicznych do opisu działań nadal używa się określenia: kobieta niezależna, kobieta myśląca. Nie spotkałam się nigdy z tego typu słownictwem wobec mężczyzn.
Sami zobaczcie jakie to będzie dzikie: wczoraj spotkała się grupa mężczyzn myślących, mających coś do powiedzenia, niezależnych.
Mężczyzn nie trzeba tak opisywać, oni z definicji (którą sobie też sami stworzyli) są myślący, niezależni, mający coś do powiedzenia. Tacy się już rodzą, ha, ha. 

Czyż nie tak?
Tak, tak, nadal są trudności z utworzeniem w języku polskim żeńskich odpowiedników takich zawodów, funkcji jak: minister, prezydent, rajdowiec, prezes czy konsul.
Dziwne? Dzikie!
Chociaż... panowie też są dyskryminowani. Wprawdzie znajduje tylko jeden przykład - przedszkolanka - no ale zawsze to coś.

Półkowniczki spotkały się 26 stycznia 2019 r. w pracowni Papapilo Tamary Bołdak-Janowskiej.  

I kilka zdjęć ze spotkania.
Fot.  Ewa Amarowicz, Małgorzata Krajewska, Bożena Kraczkowska

Półkowniczki w pracowni Papapilo

 Hania Brakoniecka (liderka Półkowniczek, pisarka, poetka) czyta swój świat wewnętrzny 

Tamara Bołdak-Janowska, pisarka, rzeźbiarka, malarka, filozofka 

Marta, Mute, ja i mój ulubiony srebrny czajniczek na herbatę
chciałabym taki mieć... 😀

 Justyna Artym, liderka Półkowniczek

 w towarzystwie Mute Sobaszek (Teatr Węgajty)
i Tamary Bołdak-Janowskiej


przy herbacie i winie czytamy, rozmawiamy, opowiadamy swoje światy wewnętrzne,
bo to, że takie światy istnieją - jest pewne!😀
ja, Tamara i czajniczek... 



czwartek, 24 stycznia 2019

recenzja Eli na gorąco :)

Napisała do mnie Ela. Zaczęła czytać Czubka i napisała maila. Na gorąco:

Od Twoich, za przeproszeniem, kurw w wyrazach oraz czubków w analizach, aż mi się w moim czubku kręci. Kurewsko dobrze wyrażasz emocje. Siarczyście. Gratuluję. Piękne obrazy słowem malowane. Psychologia. Cześć i chwała. Pozdrawiam. EM"

I to jest recenzja!
Elu - dziękuję  💖 

wtorek, 22 stycznia 2019

Czubek_recenzja Czytanienaplatanie

zakwitły styczniowe tulipany  💗
 
Otrzymałam z Wydawnictwa kolejną recenzję.
Dziękuję autorce za spostrzeżenia. To bardzo cieszy, że ktoś w "kosmosie" wnikliwie przyjrzał się światom moich bohaterów.

"Dziś mam dla Was znów opowiadania wzruszające, głębokie i wręcz przeszywające.

 O niedostosowaniu do oczekiwań świata. O wewnętrznym zagubieniu, rozpaczy i stracie. Aż kipiące od trudnych emocji, często nie nazwanych wprost, ukrytych pod uśmiechem na pokaz.
Artystyczne dusze, które nie znajdują zrozumienia, często nawet w sobie samych. Zagubione i stęsknione, wystraszone i pełne cierpienia. 
Każda historia ma jednak iskrę nadziei, nawet ta najsmutniejsza "Czubek" i najbardziej wzruszająca "Mały człowiek z wielkim psem".

Urzekł mnie niewymuszony, absurdalny wręcz humor i styl autorki. Wplatany w tematykę depresji, uzależnień, niedostosowania, ten humor jest jak przebłysk światła w ciemnej uliczce.
To nie jest książka, którą można przeczytać w biegu. Warto poświęcić jej czas i uwagę.
Zachwycona opowiadaniami poczytałam o autorce i okazuje się, że pisze powieści, opowiadania, wiersze, teksty piosenek (m.in. "Do raju furtki trzy" Maryli Rodowicz) i śpiewa."

Czytanienaplatanie 

sobota, 19 stycznia 2019

Odnowa_wiersze

Odnowa
/cykl: Blizny/

Brak oczekiwań prowadzi do celu.
Bez rozczarowań.
Omijam nieżyczliwych.
Oddalam kłamców.
Przyjmuję dobrych.
I dobry oddech.
I dzień od nowa dobry.
I noc.
Odnowa.

wtorek, 15 stycznia 2019

urodzinowa jasność

 w moim ogródeczku


łapacz snów

15 stycznia. Urodzinowo. Minął kolejny rok.
Jak na mnie, to tegoroczne urodziny obchodziłam nietypowo. Spokojnie, wśród przyjaciół.
W ostatnich latach łączyłam dzień urodzin ze spotkaniami autorskimi, promocją książek. Bywało dość hucznie. Raz nawet wezwano straż pożarną 😀
W tym roku nie zaplanowałam nic. Świętowałam w domu, w miłej atmosferze, z moimi życzliwcami.

Od co najmniej pół roku (albo i dłużej) nie miałam światła w pokoju. Przepaliła się żarówka i nie było komu jej wymienić. Sama nie miałam siły. Becia i Marzenia zrobiły to raz dwa!
I stała się jasność! 
Dostałam też "Łapacza snów" i szlafrok co oznacza, że mogę już spać spokojnie i brać udział w "szlafrokowych wieczorach przy ognisku".

Dzięki 💖



i stała się jasność! 😊



sobota, 12 stycznia 2019

co z tego wyrośnie?

dostałam, podobno mają się rozwinąć w piękne, słoneczne tulipany?
Czy tak się stanie? No i kiedy to się stanie?
Zobaczymy 😊



ciąg dalszy nastąpi...

piątek, 11 stycznia 2019

obiadokolacja po mojemu

Zima piękna. Na ulicach różne zdarzenia. Mróz uprzykrza życie kierowcom, ale oni radzą sobie jak mogą 
i to z wielkim poczuciem humoru, co widać na zdjęciu ;)
   


A teraz kulinaria.
Wiadomo - lubię gotować, ale nie umiem. To wyzwanie dla mnie, ale i dla gości.
Zabawa w kuchni tym większa im więcej osób przy stole. I nadszedł ten dzień, przyznam, że po długiej przerwie, znowu zaprosiłam kilku przyjaciół na obiad.Wszystko na styk, więc goście w progu, a ja zabielam zupę śmietanką z kartonu. No wiem - niewybaczalne. Zaczynamy smakować i coś nie tak.
- Dodaj soli - radzili.
- Więcej majeranku, może koper, pietruszkę.
W końcu pada zasadnicze pytanie:
- Czym zabieliłaś?
- No jak to czym - śmietanką.
- Pokaż.
Otwieram lodówkę i pokazuję.
- Przecież to jest mleko zagęszczone i w dodatku słodzone!
Matko kochana! Ale zjedli, a przy biesiadzie opowieści, kto i co do czego wrzucił i co z tego wyszło.  Najczęściej bohaterem były drożdże, które robiły za masło.

No cóż - nieważne co, ważne z kim. Serduszko dla nas 💖
Tym razem zdjęcia nie będzie, ale może będzie obraz :) 
Jutro ja idę na proszony obiad. Ma być egzotycznie.

wtorek, 1 stycznia 2019

Kałasznikow_Chorzów_Sylwester 2018

Miło było powitać Nowy 2019 Rok z dynamicznym Kałasznikowem 😀
Wykonanie Maryla Rodowicz & Enej  

słowa: Bożena Kraczkowska
muzyka: Goran  Bregovic
Chorzów 2018