wtorek, 28 lipca 2009

co powiesz o...

Jeśli o dniach... to dzisiaj.
Jeśli o kawie... czarna.
Co o jedzeniu... nie chce mi się.
Jeśli o lecie... marne.
Jeśli o nocach... Preisner.
A jeśli o duszy... mroczna.
Jeśli o dłoniach... amen.
O fotografiach... oglądam.
A jeśli o sercu... to bije.
Jeśli o oknach... puste.
A jeśli o mnie... żyję.
O samotności... usta.
Cóż o tęsknocie... imię.
Cóż o miłości... dwoje.
A co z przyjaźnią... ginie.
A jeśli imię... to twoje.

środa, 15 lipca 2009

na dwoje ten świat za wielki

zajrzyj na mój blog w Gazecie Olsztyńskiej :)


Kochany Zamorniku, specjalnie dla Ciebie weselszy wiersz-piosenka :))

I.
Na dwoje ten świat za duży
na dwoje nie dzieli się
zielone oczy kot mruży
i rzuca zielony cień.

Nie było ciebie tu wieki
i wyschły fiołkowe łzy
w sypialni zimowe weki,
zimowe okna i drzwi.

ref.
Dłoni cień, skroni biel
zapomniałam jak to jest
kiedy w domu świeci się kilka lamp.
Taki stan, życia łan
co kołysze moim snem
stary próg i zimowy nadal dzień.

II.
Na dwoje ten świat za wielki
na dwoje nie dzieli się
więc na wypadek wszelki
uciekam i Bóg wie gdzie
zostawiam stare dywany,
zamykam okna i drzwi.
Porzucam zimowe ściany,
zimowe porzucam sny.

czwartek, 9 lipca 2009

piwnice

To miasto bez ciebie jest puste.
To miasto bez ciebie śpi i...
zapada się po piwnice, gdzie wino dojrzewa w sny.

To wino smakuje tobą
i wszystko smakuje winem.
To miasto bez ciebie ginie i drży...

Bez ciebie nie ma ulicy.
Nie ma latarni, gdy...
zapadam się po piwnice,
gdzie wino smakuję i ...

jak miasto zasypiam i ginę,
bo wszystko smakuje winem.

obraz: "Wtulona" Galeria Marioli Żylińskiej-Jestadt

środa, 8 lipca 2009

Michael Jackson Pożegnanie

wtorek, 7 lipca 2009 roku - cały niemal świat czekał na transmisję "Pożegnania" Króla Popu z Staples Center (Los Angeles).
Ja także uległam klimatowi. Obejrzalam film "Living with Michael Jackson", obejrzałam uroczystość w hołdzie Michaela. Refleksja?

Tak odchodzą ludzie samotni. Tak ludzie samotni są żegnani. Pewnie, że wszyscy bywamy samotni i co jakiś czas boleśnie to odczuwamy, jednak "wszyscy" "wszystkich" nie znają. Michaela znał cały świat i w obecności świata odszedł. W tłumie i w jego zgiełku. Choć tłum krzyczał: "kochamy cię Michael!", nie wystarczyło tej miłości, żeby zatrzymać jego szaleństwo. I nikt go nie zatrzymał, nikt nie podjął nawet próby.
Nie jestem fanką Michaela, nie mam jego płyt, ale nie mam też wielu innych wspaniałych płyt. Nie znaczy to, że nie znam, że nie podziwiam. Znam i podziwiam. Podziawiam talent. Podziwiam pomysły, sposób myślenia, uwodzi mnie wrażliwość. Talent Michaela, na szczęście dla nas, został znakomicie wykorzystany :) Zawsze też odpowiadała mi jego konsekwencja, a konsekwentny był potwornie :) I zaangażowany. Najbardziej angażował się w naprawę świata. Widział i czuł cierpienie. Jednak dziennikarze, politycy i świat w końcu - lekceważyli to jego zaangażowanie. Czemu? A temu, bo tak wygodnie. Michael też krzyczał. Krzyczał:
They Don't Care About Us!, a ludzie nadal cierpieli.
I jeszcze
Man In The Mirror
I na koniec. Podczas uroczystości nie czułam obecności Michaela, choć trumna stała tak blisko. Dużo natomiast było wyrzutów sumienia. W ludziach też go nie było. Mówili o nim, a jakby o sobie mówili. Michaela tam nie było. Takiego psikusa na koniec nam zrobił, że poszedł sobie i świat stał się jeszcze bardziej samotny :)
fot. google.pl

poniedziałek, 6 lipca 2009

Apatia i truskawki :)

Oto moja Apatia w rysunkach Mai i w oryginale. Maja znakomicie uchwyciła to, co Apę wyróżnia - uszy :). Na całym świecie nie ma drugiej takiej Mai i na całym świecie nie ma drugiego takiego psa :) Poniżej truskawki Mai - mój ulubiony rysunek :) Wielkie dzieki Maju i wspaniałego lata!

rys. Maja Ignasiak
więcej rysunków na Facebooku: https://www.facebook.com/maja.ignasiak

sobota, 4 lipca 2009

widoki

WSS Olsztyn (ortopedia), V p., sala nr 10
łóżko przy oknie z widokiem codziennie innym

białe, szare, sine, niebieskie, zagniecione, puste

widok I
paproch na białym:
jaskółka

widok II
czarne na szarym:
wrony

widok III
okruchy na sinym:
mewy

widok IV
gość na niebieskim:
kormoran

widok V:
tłum na zagniecionym:
gołębie

widok VI:
nic na pustym:
niebo.

piątek, 3 lipca 2009

wróciłam :)

Bo byłam w szpitalu. Choroba jest nieszczęściem, a nieszczęście uruchamia uczucia i emocje. I człowiek się dowiaduje: ile może sam znieść i kto chce owo znoszenienie znosić razem z nim. Bo choroba, oprócz bólu, jest też strachem. Boi się chory i boją się ci, ktróym na chorym zależy. Z tą tylko różnicą, że chory boi się o siebie, a ci, którym zależy - boją o chorego :)

Po pierwsze rodzina. Rodzina uruchamia się cała, nawet jeśli z daleka. Wielkie dzięki rodzinie, a zwłaszcza rodzicom i siostrze!

Po drugie - przyjaciele. I tu okazuje się, że dołączyli do nich także ci, których uznawałam zaledwie za znajomych :) Wielkie dzięki przyciołom!

Po trzecie lekarze. Zaczęło się w Szwecji w Sodersjukhuset AB w Sztokholmie, a skończyło w olsztyńskim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym.

Panu dr. Wojciechowi Remiszewskiemu oraz dr. Tomaszowi Niedźwieckiemu (WSS Olsztyn) wielkie podziękowanie za sprawne i szybkie postawienie mnie na nogi. Pierwszy tylko spojrzał i wiedział :) drugi w niecałe dwie godziny otworzył, wyjął to, co się zepsuło, wstawił nowe, mocne, tytanowe i zamknął.

Chcę zwrócić uwagę na ten czas, na niecałe dwie godziny. U mnie to akurat tyle, aby spokojnie wypić dwie kawy i napisać wiersz. Zmarnowane dwie godziny? W obliczu tego, czego w tym czasie potrafią dokonać lekarze i ich ekipy - tak. I chociaż wiem, że każdy (w swoim czasie) robi co potrafi, to i tak odtąd już zawsze będę w ten sposób przeliczać życie.

ps.

I jeszcze podziękowanie Maryli (Rodowicz) za troskę, wsparcie, za pomoc. Ból powoli mija. Mogę chodzić i spać. Mogę pisać i myśleć :)

Wróciłam.