środa, 30 września 2009

Dzień Chłopaka

Świętujemy, świętujemy :)
dla naszych wspaniałych mężczyzn stół szwedzki prosto z Islandii :)

i jeszcze zdążyłam ułożyć rymowankę dla naszych milusińskich Panów :)

Tu Dzień Kobiet, tam Dzień Matki,

Dzień Kochanki, Dzień Prababki...

Wszystkie panie docenione,

wychuchane, dopieszczone!

A cóż mają chłopcy rzec?

Oni też chcą dzień swój mieć!


Więc zaczęli - pomalutku,
krok za krokiem, po cichutku...

Choć marudnie, choć po latach

wywalczyli Dzień Chłopaka!

I w ten sposób drogie panie

chłop ma nadal w d... pranie :)


W domu sprząta mu kobieta,
wciąż przy garach i w wypiekach :)
dba o rozwój swój i dzieci...

Czas przyjemnie chłopu leci.


A chłop? Jeden etat... w pracy,
bo już tacy są chłopacy.
A do tego, drogie panie

zawsze ma ostatnie zdanie :)


Cóż nam robić w takim razie?

1. trzymać obiad wciąż na gazie
2. i całować drogie czoło, bo bez chłopa niewesoło

3. dbać o niego baby, dbać!,

4. a jak podły śmiało lać! :)

poniedziałek, 28 września 2009

Biały deszcz, czyli Polska narkomanka

Był styczeń 2009 roku. Jechałam na coroczne spotkanie opłatkowe Fan Klubu Maryli Rodowicz. Na dworcu w Olsztynie kupiłam "Przekrój". Ale to nieważne, że "Przekrój". Ważne, że papier :) Rozsiadłam się w przedziale i pociąg ruszył. Gazetę przeczytałam w godzinę i zabrałam się za krzyżówkę. Niestety, była tak mądra, że odgadłam tylko kilka haseł. Zniechęcona zaczęłam słuchać muzyki. Jedna, druga płyta, kilka bluesów i nagle "Purple Rain" Prince'a. Słucham i słucham, a w głowie się kolebie: i śpiewam nocą, nie słyszysz mego śpiewu..., kiedy biegniesz prosto w biały deszcz. Jasuuuu.... muszę to na czymś zapisać! A tu ani karteczki czy nawet strzępeczka. W torebce jakieś papierki od cukierków, plaster, chusteczka... Na czym zapisać? Nie mam na czym zapisać! I wtedy spojrzałam na ten "Przekrój".
- Mam! Jest! "Przekrój"! - zawołałam na cały przedział. I wcale mi się głupio nie zrobiło, bo w przedziale oprócz mnie nikogo nie było. Otworzyłam pismo ot tak, na chybił trafił i trafiłam w sam środek wywiadu z panią dr Katarzyną Kłosińską (językoznawcą).


Zaczęłam pisać. Najpierw na marginesach. Bardzo uważałam, żeby nie pisać po druku. Szkoda mi było cudzej pracy. Ktoś się natrudził, wymyślił temat, znalazł bohatera, zrobił wywiad, napisał, a tu ktoś sobie po tej robocie maże. No, ale marginesy szybko się skończyły i nie miałam wyjścia - musiałam po tym wywiadzie. Prince śpiewał, ja pisałam. Wreszcie skończyłam. Pociąg dojechał, schowałam "Przekrój" i wysiadłam.
(bardzo przepraszam panią dr Kłosińską za takie potraktowanie jej wywiadu)
***
Opłatki z Marylą zawsze są niezwykłe. Przyjeżdżają ludzie z całej Polski, z Rosji, z Niemiec, z Wielkiej Brytanii... Są miłe rozmowy, wspominamy rok koncertowy, dyskutujemy o płytach, śpiewamy. W czasie spotkania pokazałam Marylce "Przekrój" ze świeżutkim, nowym tekstem pod Prince'a.


- Wyślij mi to mailem - powiedział
a i złożyła autograf na samym środku wywiadu :)
I wczoraj, po dziewięciu miesiącach od tego spotkania wpadł mi w ręce ów zimowy "Przekrój" i przypomniałam sobie, że w końcu nie wysłałam Marylce tego tekstu :) Oto cały i czysty "Biały deszcz, czyli Polska narkomanka", gdzie narkomanka jest Polską właśnie.

I.
Widziałam ją jak biegła w białym płaszczu,

czerwone miała włosy, smutną twarz

nie miałam wolnej ręki, by jej pomóc,

by jej pomóc, kiedy biegła prosto w biały deszcz.

ref.
W taki deszcz, wielki deszcz,

taki deszcz, wielki deszcz,

w taki deszcz, wielki deszcz,

nigdy tutaj nie widziany, nagle biały deszcz!

II.

Nigdy nie dowiesz się jak cię kocham (Polsko)

Ja nigdy nie dowiem się, co czujesz (Polsko)
,
musiałabym bardzo chcieć powiedzieć ci
lecz nie umiem, kiedy biegnę z tobą w biały deszcz.

ref.
W taki deszcz, wielki deszcz...


III.

Kochanie, ja wiem, kochasz mocno

i każdej nocy to czuję,
i śpiewam nocą, nie słyszysz mego śpiewu,

nie słyszysz, kiedy biegniesz nocą prosto w biały deszcz.


ref.

W taki deszcz, biały deszcz,

w taki deszcz, biały deszcz,

w taki deszcz, biały deszcz,

nigdy tutaj nie widziany, nagle biały deszcz!


kliknij w trójkącik (play) i posłuchaj (poczytaj) wersji pod Prince'a :)


piątek, 25 września 2009

spylam od ludzi

i Mariolka namalowała :)
zawieszam obraz z całym "warsztatem", bo jest na co popatrzeć :)





Zamykam się w życiu w max skorupę.
Spylam od ludzi, odpadam od świata
Z minuty na minutę...
Pewnie to dobrze.
Dla innych.

czwartek, 24 września 2009

spylam od ludzi, uciekam od świata

Ech artyści... zazwyczaj niezadowoleni z dzieł swoich - rwą, tną nożami, palą obrazy. Z poetami i pisarzami jest podobnie - ciągle i wciąż coś wykreślają, dopisują, zmieniają szyk :)
Stale niezadowoleni z kolejności słów.
Bardzo podobają mi się obrazy Marioli - są takie krwiste, agresywne, niektóre kańciaste jakieś, pełne emocji, pełne pędzla :) Zachyciłam się też i tymi, które namalowała do "Jesień przyszła". A co na moje zachwyty malarka?
- Chciałam te obrazy porwać na strzępy!
I jeszcze wypowiedziała kilka zdań, których pominąć nie wolno. I żeby nie pominąć, ulepiłam z nich wiersz. I jest to jeden z lepszych wierszy, choć przecież nie z mojej duszy :))

Zamykam się w życiu w max skorupę.
Spylam od ludzi, odpadam od świata.
Z minuty na minutę...
Pewnie to dobrze
.
Dla innych.


Mariolu, czekam teraz na obraz do tego wiersza. Bez niego nic więcej nie napiszę!

wtorek, 22 września 2009

jesień przyszła :)



zanurzę stopy w liściach
tych żółtych i czerwonych
już jutro się zanurzę
w myślach...



Ten niby początek wiersza jest jednak wierszem skończonym.
Tym bardziej jestem o tym przekonana, im dłużej patrzę na obrazy Mariolki, które namalowała specjalnie do tych słów. Tak właśnie artystka widzi tę kobietę :) jak dobrze, że istnieją artyści, bo cóż po słowie, cóż po słowie...













obrazy z galerii Mariolki Żylińskiej-Jestadt


środa, 16 września 2009

atramentowa rumba

Zawróciłam, żeby tak nie wylecieć jak w przepaść :)) zostawiam piosenkę, żeby Wam było duszno beze mnie :)


kliknij w płytkę, a zagra Ci tak, że ech...






"Atramentowa rumba"
wokal: Stanisława Celińska
słowa: Marcin Sosnowski
muzyka: Maciej Muraszko
Opuszczam las na kilka chwil, ale Wy buszujcie ile chcecie. Do zo gdzieś przy drodze! ;)

poniedziałek, 14 września 2009

jesień, czyli wrzosy :)

Bywają ludzie niesamowici. Zdarzają się tacy ludzie. Zaskakują świat pomysłami, zaskakują świat sobą. I takim człowiekiem jest m.in. Asia, czyli Borówa :). Borówa pięknie wywija szydełkiem i potrafi z nijakiego sznureczka wywinąć takie wzory, że ech! Drugą taką osobą jest moja mama, której obrusy, firanki i serwetki nadają szlachetny ton mojej dziupli.
Dziś, kiedy dzień zapowiadał się zwyczajnie, dostałam od Borówy paczkę. I od razu zrobiło się niezwyczajnie. W paczce była lawendowa, Asinymi rękami zrobiona kapa. Ile to się trzeba nawywijać, żeby taką ogromną kapę wydziergać? Niesamowite. Mam teraz dwie artystycznie wyszydełkowane kapy: mamusiną białą i Asiną lawendową.
W paczce była też
płyta ze zdjęciami wrzosów. Bo Asia lubi wrzosy i już. Oto kapa i wrzosowe ścieżki.
Dzięki Asiu i do zo gdzieś kiedyś ;)



niedziela, 13 września 2009

jesień, czyli Niedźwiedź nadchodzi



kliknij w swoją mgławicę i słuchaj kosmosu


Galaktyki, mgławice, gwiazdy, planety... marzy mi się taka podróż: niczym nieograniczona lecę między czarownie kolorowymi mgławicami. Tu "Koński łeb", tam "Orzeł", tu czarna dziura, tam jej dziura biała. I lecę tak aż po horyzont zdarzeń :).
Kosmos pasjonuje mnie szczególnie jesienią i zimą. Przypominam sobie o nim, bo szybko zapada noc i na niebie pojawia się mój Niedźwiedź.
Zauważyłam go już w dzieciństwie. Może się to wydać nieprawdopodobne, bo przecież małe dzieci nie mają zbyt wielu możliwości samotnego gapienia się w nocne niebo, ale ja jakoś tego swojego Niedźwiedzia wypatrzyłam. I bardzo długo myślałam, że tylko ja go widzę. Potem, gdy nieco podrosłam, widzenie Niedźwiedzia stało swoistym egzaminem na sprawdzenie pokrewieństwa dusz. Gdy tylko miałam możliwość patrzenia w nocne niebo z kimś, na kim mi zależało, pytałam:
- Widzisz na niebie Niedźwiedzia?

Jeśli nie widział, nie było pokrewieństwa dusz. Oczywiście wypatrzenie Niedźwiedzia wśród milionów gwiazd nie jest łatwe, bo nie miało być łatwe :). Trudno przecież dostrzec z Ziemi, czy ze skraju lasu to, co widzą inni. Jednak ja
spotkałam kilka osób, które Niedźwiedzia też widziały. Przyjaźnimy się do dziś i pewnie dozgonnie :).
Zatem uwielbiam jesienią i zimą chodzić aż za las, gdzie światła miasta nie oślepiają gwiazd i mogę spokojnie puścić oko do mojego Misia. I chociaż od kilkudziesięciu lat wiem, że mój Niedźwiedź to część pięknego Oriona, to do dziś, przez całą jesień i zimę zadzieram głowę i najpierw widzę Niedźwiedzia, a potem dopiero walecznego młodzieńca. A dalej to już wiadomo - Kasjopeja, obie Niedźwiedzice, Pegaz, Jaszczurka, Łabędź, a jak wlazę na drzewo to i Piec dojrzę :) Fajnie mieć swojego Niedźwiedzia, bo fajnie jest mieć do kogo puścić oko ;)


polecam stronę: APOD

piątek, 11 września 2009

rocznica ataku na Stany Zjednoczone

Dziś mija 8 lat od zamachu na World Trade Center i Pentagon w USA. W atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku zginęło ok. 3 tysięcy osób. Rozpoczęła się ogólnoświatowa wojna z terroryzmem. Wojna, której końca nie widać.





fot. wikipedia.pl

poniedziałek, 7 września 2009

prawa kobiet, czyli chłosta za spodnie

jeszcze w sprawie kobiet :)
w Sudanie (takie ziemskie państwo) pewna dziennikarka została skazana na chłostę 40 batów, za czyn
nieobyczajny. Czyn polegał na noszeniu... spodni. Trzeba przyznać, że wyrywny początkowo sąd przemyślał jednak sprawę i złagodził karę. Kobieta za noszenie spodni ma zapłacić 200 dolców :)
źródło: Teleexpress, 7 września 2009 roku
***

i tak to jest z tymi naszymi prawami na Ziemi, trzeciej planecie Układu Słonecznego, w galaktyce Droga Mleczna, w ziemskim wieku XXI!
Niech żyją baby!


spod-nieee!

porzucona żona, czyli co robić, gdy na rzece lód

Niech żyją baby! Jestem babą, więc mi wolno. Tym bardziej, że nadal dużo emocji wywołują dyskusje o wyzwoleniu kobiet, no… że niby kobiety są już wyzwolone. Denerwują się wszyscy - i faceci i babeczki. Panowie twierdzą, że kobiety nigdy nie były zniewolone, więc nie ma mowy o wyzwoleniu, panie zaś utrzymują, że nadal są dyskryminowane, a wolność, którą sobie wywalczyły jest nadal tycia i raczej tylko do tycia :)

A ja pytam tak: to skąd w ogóle biorą się te dyskusje, skąd się wzięły takie terminy jak „kobieta wyzwolona” czy „zrównanie praw kobiet i mężczyzn”? Ano z wielowiekowej dyskryminacji kobiet.

Aj, no dobra, to dam przykład.

Pierwsza Polka została „dopuszczona” do nauki na wyższej uczelni w 1870 roku (Anna Tomaszewska-Dobrska). Dopuścił ją Uniwersytet w Zurychu. Ale zaraz po studiach otrzeźwiło ją, bo mimo iż trzymała w dłoni świadectwo ukończenia studiów, warszawskie Towarzystwo Lekarskie odmówiło jej przyjęcia w szeregi swoich członków. Bo była kobietą.

Poczytajcie kalendarium :)

Jednak ten uniwersytet nie jest dobrym przykładem, bo był młodziutki, powstał w 1833 roku, a kobiety zaczął przyjmować już w 1840!

Co innego taka Sorbona. Tam kobiet nie widziano od czasu założenia uczelni, czyli od 1257 roku aż do roku 1891! (634 lata), czyli do chwili pojawienia się w Paryżu pani Marii Skłodowskiej, która jako pierwsza kobieta w historii uczelni zdała egzaminy wstępne na wydział fizyki i chemii. I ta właśnie Maria została też pierwszą kobietą-profesorem słynnej La Sorbonie.

Skąd takie podejście do pań skoro patronką uczelni jest nie kto inny jak sama święta Katarzyna Z Aleksandrii?

Stąd, że przecież zupełnie co innego jest być męczennicą, a zupełnie co innego jest być naukowcem. Prawo do męczeństwa kobiety miały zawsze, a do nauki jak widać :)

Rozgadałam się, a chciałam tylko napisać, że po ostatnim babskim spotkaniu (żadnych feministek!) napisałam taki oto wierszyk, który być może piosenką się stanie:

Powiedziałeś wczoraj, że pamiętasz wszystko,
a dzisiaj odchodzisz z pękatą walizką
i tak od niechcenia, rzucasz we mnie, w żonę,
że się pomyliłeś i wszystko skończone.

I co teraz zrobi porzucona żona?
Ta najcudowniejsza, ta ona-szalona?
Co pocznie ze sobą, gdy na rzece lód?
Co ze sobą zrobi porzucony cud?

Nie będzie cię gonić, kochanie, po schodach,
bo nigdy nie była zbyt dobra w podchodach.
Zatem nie zostawiaj za sobą tych strzałek,
by cieć ich nie szurnął miotłą w poniedziałek.

To co teraz zrobi porzucona żona?
Ta najcudowniejsza, ta ona-szalona?
Co pocznie ze sobą, gdy na rzece lód?
Co ze sobą zrobi porzucony cud?

Zadzwoni do Heli, potem do Gustawa,
no bo u Gustawa najlepsza zabawa...
Potem czas zamówi w salonie „Armani”,
bo zlikwidowano sieć „Praktyczna Pani”.

I tak uleczona lokami i kokiem
Będzie się zachwycać swym nowym widokiem.
Popędzi na dancing w osiedlowym klubie,
no bo Klub Samotnych... porzucone lubią.

A potem co zrobi porzucona żona?
Ta najcudowniejsza, ta ona-szalona?
Co pocznie ze sobą, gdy na rzece lód?
Co ze sobą zrobi porzucony cud?

Powróci do domu, spełniona, zmęczona
zziajana, szczęśliwa – porzucona żona!
A o świcie wyrwie ją ze snu pukanie...
I na progu stanie waliza z... kochaniem ;)

I co teraz zrobi porzucona żona?
Ta najcudowniejsza, ta ona-szalona?
Co pocznie ze sobą, gdy na rzece lód?
Co ze sobą zrobi porzucony cud?

Uśmiechnie się tylko i poprawi loki,
potem z satysfakcją chwyci się pod boki,
i obieca sobie, że pomyśli jutro,
co ma przyjąć najpierw:
kochanie czy... futro?

i dziękuję-ę-ę! ;))

czwartek, 3 września 2009

możesz zostać

zanurzę stopy w liściach
tych żółtych i czerwonych
już jutro się zanurzę
w myślach...

dobry początek wiersza, ale jeszcze go nie napisałam :))
A teraz piosenka. Z pięciu poczynionych przez Anię Zamorę muzyk, w malachitowym lesie wiszą już trzy.
Dziś do porannej kawy podaję :) muzykę czwartą, tym razem do wiersza "Możesz zostać".
żeby posłuchać piosenki, kliknij w zdjęcie



Możesz śpiewać, tańczyć możesz,
możesz tyć i spać w ogrodzie,
możesz mieszkać na dnie góry,
a wynosić się nad chmury...
a jeżeli ci się zechce, możesz nocą zostać jeszcze/

Noc ma wiersze, sen, widzenie,
myśl pisarza, srebrne cienie.
Ma rozkosze i koszmary.
Stacza się, dodaje wiary...
a jeżeli ci się zechce, możesz wodą zostać jeszcze/


Możesz trawą być i krabem,
wartką rzeką, cichym stawem,
zielonkawą ośmiornicą,
czarną perłą, szczeżuicą...
a jeżeli ci się zechce, możesz sobą zostać jeszcze/

Chmurą możesz być i lasem,
dobrym czasem i złym czasem.
Dźwięków szczelną miniaturą.
Możesz być u nogi kulą...
a jeżeli ci się zechce, możesz... ze mną zostać jeszcze

wtorek, 1 września 2009

1 września, czyli bajka o potworach

  • 1 września 2009 roku
  • 70 lat temu potwór napadł na Polskę
  • Polacy stanęli do walki z potworem
  • szybko okazało się, że potworów jest dwóch
  • ale Polacy mieli przyjaciół i wierzyli, że przyjaciele im pomogą
  • jednak przyjaciele Polakom nie pomogli
  • przyjaciele okazali się potworami
  • więc wokół osamotnionych Polaków kłębiły się same potwory
  • ale pewnego dnia tej straszliwej wojny jeden z dwóch pierwszych potworów przeistoczył się w przyjaciela
  • wyzwolił Polaków
  • nie dał im jednak wolności
  • w zamian za wyzwolenie - zniewolił ich i wiele innych narodów
  • reszta potworów milczała
  • Polacy znowu stanęli do walki
  • tym razem był z nimi Anioł
  • Polakom udało się zrzucić jarzmo zniewolenia
  • za Polakami poszło wiele innych narodów
  • po latach pierwszy potwór wyznał: Byłem potworem, żałuję tego i przepraszam
  • i pierwszy potwór przestał być potworem
  • zaś drugi potwór stwierdził: nie jestem potworem i nigdy nim nie byłem. Wyzwoliłem Polaków, wyzwoliłem wiele innych narodów! Jestem wyzwolicielem! Należy mi się za to wdzięczność i szacunek! Wy mi się za to należycie!
  • reszta potworów tylko pomrukiwała
  • więc drugi potwór popadł w samouwielbienie:
  • - Jestem wielki! - krzyczał.
  • - Jestem mądry! - krzyczał.
  • - Jestem dobry! - krzyczał.
  • - Jestem silny! - krzyczał.
  • - Jestem sprawiedliwy! - krzyczał.
  • - Jestem prawdomówny! - krzyczał.
  • - Jestem, jestem! - krzyczał.
  • I tylko reszta potworów tego krzyku nie słyszała.

    kliknij w zdjęcie, żeby posłuchać "Wybaczcie im" w wykonaniu Agnieszki Fatygi
źródło: youtube.com
fot. google.pl