czwartek, 22 marca 2018

Pierwszy dzień wiosny w Planecie 11

Pierwszy dzień wiosny przywitaliśmy śpiewająco w Planecie 11. Bardzo miłe popołudnie, w doborowym towarzystwie i przy gorącej herbacie z malinami. Cezary Makiewicz był podziębiony, ja przemarznięta, za to gorąca była publiczność 👍
Na słuchaniu, śpiewaniu, opowieściach, wspomnieniach, anegdotach spędziliśmy ponad dwie godziny. Czarek opowiedział historię powstania hymnu Pikniku Country w Mrągowie. Bardzo ciekawa historia.

kilka zdjęć z wydarzenia


poniedziałek, 19 marca 2018

Maryli topografia Wilna / Goniec Kresowy

Właśnie ukazał się nowy numer (84) Gońca Kresowego, a w nim artykuł pani Anny Łuszyńskiej pt. Maryli topografia Wilna.
W czasie przygotowywania artykułu do druku, autorka skontaktowała się ze mną i poprosiła o zdjęcia, które z kolei ja zrobiłam Maryli w czasie jej pobytu w Wilnie w 2006 r. I właściwie dzięki odnalazłam oryginały, które uważałam za zaginione. Miałam tylko takie małe kopie, które technicznie nie nadawały się. Przekopałam kilkaset płyt i znalazłam! Są! Mam oryginalne zdjęcia Maryli z koncertu, konferencji prasowej i spaceru po Wilnie :)
a oto artykuł

 

piątek, 16 marca 2018

wobler dla Maryli

taka historia...
Robiłam porządki i znalazłam prezent, który kiedyś kupiłam dla Maryli Rodowicz. Jednak nie miałam śmiałości go wręczyć. Tego woblera kupiłam – uwaga – w 2006 r. Jechałam do Gdyni na moje pierwsze Fańskie spotkanie z Gwiazdą. Wiedziałam, że Marylka wędkuje i przyszło mi go głowy, że kupię coś wędkarskiego. Jednak w sklepie tyle było różnych cudów, że zgłupiałam i wzięłam tego malucha. Ładnie zapakowałam i zabrałam ze sobą do Gdyni. W czasie spotkania, z godziny na godzinę coraz bardziej czułam, że to do bani taki prezent. W końcu wydał mi się tak nieadekwatny do sytuacji, że wcisnęłam go do torby i przywiozłam z powrotem do domu.
I tak biedak przeleżał 12 lat! Co jakiś czas wpadał mi w ręce i wtedy pukałam sie w czoło, że jak ja mogłam w ogóle wpaść na taki pomysł.
Dzisiaj znowu wpadł mi w ręce. Jest jeszcze w oryginalnym opakowaniu Silstar. Ciekawe jest także i to, że nigdy nie przyszło mi do głowy, aby go dać komuś innemu.
Chyba przyszła pora, aby trafił do adresatki 😇


 wobler dla Maryli, kupiony w 2006 roku 
nadal w mojej szufladzie


czwartek, 15 marca 2018

żaba na lodzie

żaba na lodzie
na zamarzniętym jeziorze znalazłam martwą żabę. Szłyśmy z Marcelą brzegiem, patrzę - leży coś na  lodzie. Dziwne to było, więc poszłam sprawdzić.
Żaba.
Leżała na plecach, z bladymi łapami wyciągniętymi do nieba. Pomyślałam, że zabiorę trupka i schowam w lesie pod liśćmi. Wzięłam żabę i wróciłam na ląd. Zanim doszłam do lasu - żaba ożyła.
No matko kochana! Ani ją tu teraz zostawić, ani do domu zabrać.
Zabrałam do domu.
Pomyślałam, że posiedzi u mnie kilka dni, obudzi się na dobre, a jak zrobi się cieplej - wypuszczę ją do lasu.
Tak zrobiłam. Z dzbana zrobiłam terrarium i tak żaba mieszka u mnie już kilka dni. Skrapiam ją wodą. Bo chyba trzeba skrapiać. Żeby nie wyschła. Żaba z każdym dniem robi się weselsza.
Aż tu wczoraj wiadomość - wraca zima! Znowu mrozy, to nie mogę jej na te mrozy wypuścić. Umrze taka rozhibernowana. No to czekamy. I co taka żaba je? 😀
Tak oto żaba i tak została na lodzie... 



poniedziałek, 12 marca 2018

bajka o Wyspie Osamotnionej


Bajka o „Wyspie O.”

Oto wyspa.
Nie zielona.
Nie szczęśliwa.
Oto Wyspa Osamotniona.

Jeśli taka wyspa jest w dodatku bezludna, to znajdzie się ktoś, kto ją zaludni.
Swoimi.
A jeśli ludna jest, to znajdzie się też i taki, co lud ten podbije.
Niepodbitych - zabije.

Chyba że lud Wyspy Osamotnionej jest ludem walecznym.
Wówczas stawi opór.
A warto!  
Zwłaszcza, gdy jest się ludem Wyspy Osamotnionej.

Takich wysp jest niewiele.
My  – jesteśmy.

i to już koniec bajki o Wyspie O.

środa, 7 marca 2018

Inna od siebie, czyli Hania Brakoniecka

                                                                                                                      ja i moje ukulele ;)
wczorajszy wieczór był piękny.
Spotkaliśmy się wszyscy w bardzo klimatycznym miejscu Starego Miasta, a mianowicie w "Na walizkach Cafe". Jaką tam można wypić kawę! A jaką pyszną herbatę - goździki, pomarańcze, cytryna, mango i poziomki... Gorąca Ambrozja. wnętrze kawiarni jest wspaniałe, podróżnicze, właścicielka urocza. Wszystko razem sprawia, że chce się tu być i być. I właśnie tu odbył się wieczór autorski Hanny Brakonieckiej, olsztyńskiej pisarki, rysowniczki. Usiadłam sobie w kąciku i kosztując opisanej ambrozji grałam na gitarze i   ukulele.
Spotkanie prowadziła Justyna Artym. Justi, witając gości, zapowiedziała żartobliwie bohaterkę wieczoru:
- Proszę Państwa, oto Hanna Brakoniecka, która sama dobrze się prowadzi :)
 
oto pierwsze zdjęcia z tego spotkania autorstwa olsztyńskiej artystki, malarki Tereski Kosman.


 

fot. Teresa Kosman

piątek, 2 marca 2018

Jestem żarłoczna na ludzkie umysły, czyli "Nielegalna zajęczyca męczy Heideggera i innych filozofów"

Jestem żarłoczna na ludzkie umysły.
Za nami promocja książki Tamary Bołdak-Janowskiej "Nielegalna zajęczyca męczy Heideggera i innych filozofów". Spotkanie odbyło się w olsztyńskiej Galerii Usługa Jazz Bar na Starym Mieście.

Tamara jest nietuzinkową pisarką, filozofką. Piękny umysł. A ja jestem żarłoczna na takie umysły ;)
Tamarę poznałam na spotkaniach Półkowniczek. I to u niej, w jej pracowni Papapilo, na XI piętrze wieżowca,  spotykamy się co jakiś czas, czytamy swoje teksty, dyskutujemy wśród dzieł Artystki.

 z Tamarą w jej pracowni Papapilo (fot. Monika Stępień)

 Tamara w zeszłym roku wydała trzy książki. Na pytanie - skąd taki pośpiech, odpowiedziała z uśmiechem:
- Bałam się, że umrę, że nie zdążę...
Rozbawiło mnie to, ale też przypomniało, jak szybko JUTRO nie nadchodzi...

więcej o Tamarze tutaj: http://www.ppibl.ibl.waw.pl/mediawiki/index.php?title=Tamara_BO%C5%81DAK-JANOWSKA 
 a także tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tamara_Bo%C5%82dak-Janowska

Kilka zdjęć ze spotkania, fot. Hanna Brakoniecka.
28 lutego 2018 r. Galeria Usługa Jazz Bar, Stare Miasto Olsztyn

od lewej: Justyna Artym i Tamara Bołdak-Janowska


szkice na żywo, autorka: Iwona Bolińska-Walendzik


wczoraj pożarłam "Nielegalną zajęczycę" i Heideggera, reszta musi poczekać do dłuższego urlopu w głuszy :)