czwartek, 20 lipca 2017

Bożena Kraczkowska & Krzysztof Ścierański na PL3

jeśli TU trafiłeś to zagłosuj na nas na LP3 Trójka :)
to jest link http://lp3.polskieradio.pl/notowania/?rok=2017&numer=1850  znajdź Bożena Kraczkowska & Krzysztof Ścierański

jesteśmy też na liście przebojów "Grajmy swoje" radia RDN Małopolska, tam głosujemy sms, więc jeśli chcesz w nas zainwestować 1,23 zł, wyślij sms o treści:
Grajmy.13
na numer 71051

to jest link na bieżące notowanie http://rdn.pl/?page_id=286
smsy wysyłamy przez cały sierpień zwycięska piosenka otrzyma tytuł "Piosenki miesiąca" :)

dzięki!

poniedziałek, 10 lipca 2017

małe ludziki

***
Te wszystkie małe ludziki…  miała je zawsze w głowie. One wychodziły w nocy ze ściany, gdy nie mogła  zasnąć. Zasnąć, zasnąć, spać…

I potem te małe ludziki były z nią w pracy, w sklepie, gdy kupowała alkohol i kiełbasę. Wypatrywała tej za mniej niż 10 zł. Widziała z przodu 8 lub 9, to brała. I one, te ludziki, były z nią - siedziały na pieczarkach, grzebały w czerwonych fasolkach, zagrzebywały się w zielonych. Odgarniała je delikatnie stalową szufelką. Bo taka uważna zawsze była – grzeczna, ułożona, nigdy nie odpyskowała. Skąd więc ten chaos w lodówce?
***
Wypiła trzy drinki i poszła spać. Ocknęła się po dwóch godzinach. Zegarek wskazywał  01:12
- Jeny… żeby tak do czwartej, proszę cię Boże, pozwól mi zasnąć, pozwól… do czwartej, dobrze? Że co? Że pięć godzin to dużo jest?
Zacisnęła powieki. Na plecy. Na bok. Na drugi bok. Znowu na plecy. Otworzyła oczy. 01:32.
- Jeny… no proszę cię… no co ci szkodzi… i niech mi się ładnie przyśni.  A co to dzisiaj? Wtorek? Trudny dzień. Proszę cię, chociaż do czwartej.
Na bok, na plecy, na drugi bok… Na brzuch… nie, nie mogła na brzuch. Najlepiej na plecy. Więc na plecy…
 - Chociaż godzinkę...
Zasnęła. Nic jej się nie śniło. Ani ładnie, ani brzydko. Nie śniła. Po trzech drinkach zasypiała. Ale potem, po godzinie, po dwóch budziła się i szeptała: proszę, pozwól mi spać… proszę...
***


sobota, 8 lipca 2017

50-lecie pracy twórczej Józefa Burniewicza

w piątek, 7 lipca 2017 r. w Starym Ratuszu świętowaliśmy jubileusz 50-lecia pracy twórczej Józefa Burniewicza.
Jubilat debiutował pół wieku temu na łamach Gazety Olsztyńskiej - karykaturzysta, rysownik satyryczny, autor tekstów kabaretowych i publicysta.
Ja z kolei debiutowałam u jego boku w jednym z olsztyńskich tygodników. Józek był wówczas jego redaktorem naczelnym. Uczył mnie fachu, wkładał do głowy ważne zasady, których dzisiejsi dziennikarze chyba nie znają, bo ich nie przestrzegają.
Józek jest więc moim mentorem. A że świat taki maleńki, to od kilkunastu lat mieszkam po sąsiedzku (w tej samej kamienicy, na tej samej klatce schodowej) z jego córką, Anną :)

Z okazji jubileuszu do Starego Ratusza przybyli przyjaciele, znajomi, fani jego talentu. W imieniu prezydenta Olsztyna wystąpiła Gabriela Konarzewska, która odczytała list gratulacyjny od głowy miasta.
 Tego popołudnia odbyła się też premiera satyrycznego "Satyra", gazetki autorstwa Józia.

oto kilka zdjęć na pamiątkę tego pięknego wydarzenia




 Józef Burniewicz udziela wywiadu dla TVP3 Olsztyn



prace Józia przedstawione na wystawie w Ratuszu
Jubilat - Józef Burniewicz, 7.07.2017 r. 
byłam, widziałam, gratulowałam, spicz wygłosiłam ;) 
Jubilat Józio Burniewicz i ja
Stary Ratusz, WBP w Olsztynie, 7.07.2017 r.

piątek, 7 lipca 2017

TRA, LA, LA!


TRA, LA, LA!
Ludzie się żenią i rozwodzą, normalne. Jednak niektórzy ludzie bardziej się żenią i bardziej rozwodzą. Social media huczą. Z każdego słowa „rozwód” wyżymają, wytłaczają miazgę istnienia, aż w końcu krztuszą się hejtem i porzucają wytłoczkę.
Wyjrzałam przez okno. Sąsiad ciągnął za sobą starego psa.Trzymaj się staruchu” – pomyślałam. „Trzymaj się i nie bój się. Jak przestaniesz chodzić i zaczniesz robić pod siebie - uśpią cię humanitarnie. Masz szczęście – jesteś psem.”

Bo my, ludzie, nie mamy tego przywileju. Nam pozwala się humanitarnie zdychać. Znaczy... są jeszcze miejsca na Ziemi, gdzie usypia się morderców.
Generalnie w naszych rozwiniętych społecznościach, najwięcej przywilejów mają... złodzieje.
Bo kiedy ja napierdalam w klawisze za 30 zł wierszówki, oni smażą dupska na lazurowych plażach. A kiedy ich złapią, bo czasem się zdarza, że ich łapią, to w najgorszym razie dostaną kilka lat dobrobytu w dobrostanie.
Bo to dobrostan przecież, gdy nie musisz walczyć, płacić za mieszkanie, prąd, gaz. Gdy przy każdym myciu kubka po kawie, nie musisz wlepiać przerażonych oczu w szybkoobracające się czerwone kółeczko licznika na wodę. A oczy od tego wlepiania zamieniają się w gały wbite w pomarszczone czoło i zaczynają się te gały obracać w tempie kółeczka jebanego.
A kubek znowu brudny.

Za wodę, gaz, prąd i czynsz płacę ja. I robię to dumnie. I obywatelsko. I oczywiście patriotycznie. Uczyłam się pilnie, mozolnie nawet, zdawałam egzaminy, zdobyłam tytuł magistra pedagogiki, potem drugi fakultet - dziennikarstwo na prestiżowym uniwersytecie, obroniłam pracę i zdobyłam pracę.

Więc kiedy złodzieje, w świetlicy, oglądają mecz, ja dalej napierdalam w klawisze, tyle, że już nie za 30 zł, a za 15, bo rząd dowalił 50 proc. podatku. No, żeby było z czego złodziejom świetlice urządzić.

Ludzi się nie usypia. Ludziom pozwala się zdychać. Humanitarnie.
- Ile masz lat? - spytał mnie znajomy w rozmowie przypadkowej.
- 55.
- No to za 10 lat pójdziesz na emeryturę.
- Za dziesięć? - jęknęłam.
- Nie, nie. Sorki, co ja gadam? Za siedem! Zmienili przecież i teraz za siedem.
- Za siedem? No, to już lepiej.
- Eee, chyba nie nie za siedem, chyba za dwanaście.
- Cholera jasna, nie dożyję! - znowu jęknęłam ale siarczyście.
- Ale wiesz, chyba znowu zmienili. Gdzieś czytałem, że za pięć. Tak, tak, za pięć.
- To dobrze, oj, jak dobrze…

I tak nas męczą i okłamują, że nie męczą i czekają, aż zdechniemy. I zdychamy. Nie jak pies, ale jak człowiek - uczciwie. Ale niektórzy bardziej… Tra, la, la...


poniedziałek, 3 lipca 2017

"Potencjał Matrycy" pod okiem prof. Małgorzaty Chomicz_2017

"Potencjał Matrycy" to wystawa prac studentów prowadzonych przez prof. dr hab. Małgorzatę Chomicz, UWM Wydział Sztuki w Olsztynie.
Wernisaż odbył się 28 czerwca 2017 r. w urokliwych choć bardzo industrialnych wnętrzach Starej Kotłowni w Olsztynie (miasteczko akademickie Kortowo).

 zacienione alejki Parku Kortowskiego :)

Bywam w Kortowie głównie zawodowo, ale wtedy to tylko szybko, szybko, żeby się nie spóźnić na rozmowę, a potem też szybko powrót, żeby zdążyć napisać :)
Dlatego teraz przyjechałam dużo wcześniej, żeby pochodzić, przypomnieć sobie stare czasy. Przecież to tu, w akademiku Kropka (nr 6) waletowałam cztery lata. Podłogi użyczali mi wtedy przyjaciele z technologii żywności :)

 widok na jezioro Kortowskie

Kortowo bardzo się zmieniło. I to nie tylko na zewnątrz. Budynki wewnątrz to europejski sznyt -  kamień i szkło. No i ten przeogromny park dosłownie zanurzający się w jeziorze Kortowskim. Jest też restauracja. To tu chciałam w sierpniu ugościć swoje Bożenki. Bo planowany był mini zlot.
Klimat podobny do Przystani, gdzie stoliki są na pomoście i właściwie na wodzie. Fajnie.


 Hotel i Restauracja Kortowska

Teraz kilka zdjęć z wernisażu wystawy "Potencjał Matrycy", a tytuł pochodzi właśnie od matrycy, czyli takiej małej blaszki, w której studentki Małgosi wyryły swoje wizje, a potem odcisnęły na papierze.

Spotkałam na wernisażu kilku znajomych, rozmowy, rozmowy. Przekazałam Małgosi kilka tomików. Nasze Flamingi poleciały więc znowu do Włoch. Niech lecą... ;)
To było wspaniałe popołudnie.

 plakat zapowiadający wydarzenie 


 odnowiona Stara Kotłownia, fantastyczne miejsce, zachowano wewnątrz stare, autentyczne piece, rury, schody, drewniane belki, spojenia, reszta całkowicie współczesna, szklana winda, przepierzenia, wystrój.

wchodzę :) 





 industrialne wnętrze kotłowni
schody i stare piece



spotkałam zaprzyjaźnione Artystki, w środku Teresa Kosman




przez szklany dach widać oryginalny, spięty klamrami komin kotłowni


 prof. Małgorzata Chomicz (w środku) gospodyni popołudnia w Starej Kotłowni



ekspozycja z kominem w tle 
niesamowite wrażenie 

prof. Stanisław Czachorowski


 ulubiony temat prof. Czachorowskiego 


pod nami sala obrad Senatu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego
tak to sobie wymyślił architekt 


  od lewej: prof. Małgorzata Chomicz, prof. Benedykt Błoński (dziekan Wydziału Sztuki), prof. Stanisław Czachorowski (katedra Ekologii i Ochrony Środowiska)

była też oprawa muzyczna w wykonaniu Marcina Piotrowicza