piątek, 25 czerwca 2021

Urlop, urlop :)

 Cóż to był za piękny czas! Jestem pod stałym i ciągłym wrażeniem Polski. Mamy tu wszystko. Moglibyśmy być samowystarczalni pod każdym względem. Morze, rzeki, jeziora, góry niskie, góry wysokie, soczyste łąki, na nich zdrowe, dorodne bydło, ziarnodajne pola, lasy pełne życia, no matko kochana, aż trudno wymieniać, wyliczać. Mamy wszystko, co jest niezbędne do życia, do szczęścia. 

Kraina szczęśliwości :) 

Bardzo dobre drogi, piękne miasta i fajni ludzie. W tym roku znowu złaziłam Bieszczady: Bukowe Berdo, Połonina Wetlińska, Komańcza, Święty Krzyż, Łysica, Jeziorka Duszatyńskie, Sine Wiry, Sandomierz, Czarna Górna, Cisna, Komańcza, Ujazd i zamek Krzyżtopór i oczywiście  cerkwie, cerkwie, cerkwie.

W cerkwi w Michniowcu uczestniczyłam w koncercie muzyki dawnej i zagrałam na lirze korbowej :) Towarzyszył mi (też na lirze korbowej) Maciej Bator, ech, było cudnie. 

gram na lirze korbowej

Ciekawostka i zagadka:

otóż przed koncertem weszłam na dzwonnicę, żeby zrobić zdjęcie tej pięknej budowli. Jakież było moje zdziwienie zabarwione mistycyzmem, gdy ujrzałam na jednym ze zdjęć ogromnego, kolorowego pawia wymalowanego na drewnianej ścianie cerkwi. Wszyscy zachodziliśmy w głowy - skąd się tam wziął, przecież na ścianie nic nie było. Duch? Przesłanie? Wiadomość z zaświatów? Mnożyliśmy teorie, ale przecież jesteśmy realistami. To niemożliwe. Pojechaliśmy tam ponownie, żeby sprawdzić, czy na ścianie nie ma muralu. Nie było. A na zdjęciu jest paw i co pan zrobisz, nic pan nie zrobisz ha, ha :) 

"duch pawia" na ścianie cerkwi w Michniowcu


Połonina Wetlińska
było piekielnie gorąco, ale na górze wiał wiaterek,
niestety Chatka Puchatka w remoncie :(

Po powrocie weszłam na wagę w nadziei, że po tylu wydeptanych kilometrach będzie super niska waga, a tu niespodzianka - 2 kg w górę! To na pewno od świeżego powietrza ;) mam mnóstwo zdjęć, ale kiedy ja to wszystko ogarnę...


Brak komentarzy: