poniedziałek, 15 czerwca 2009

czarne róże

Nie lubię deszczu.
Jest niepokojący i smutny.
Przypomina mi wszystkie przebyte w dzieciństwie choroby, gdy z szyją otuloną wełnianym szalikiem i w ciepłych skarpetkach obserwowałam przez okno znajome dzieciaki z podwórka.
Taplały się w swojej błotnej wolności.
A potem w szpitalnej pidżamie, przestraszona tym, co było, znowu patrzyłam przez okno na przychodzących z zewnątrz ludzi. Przemykali pod parasolami z myślą rozkołataną: szybciej, jak najszybciej stąd wyjść!
I nie zauważyłam wtedy pięknych róż, opadających z deszczem na ławkę.
Tylko te czarne parasole.

6 komentarzy:

autorka pisze...

sama sobie wpiszę komentarz :) zawiesiłam ten tekst, bo lubie czarne różne i myślę, że oddaja klimat deprsyjnego strachu, który przyczepiony jest do złego. W ten czwartek mam opercje na kręgosłupie i zwyczajnie sie boję. Stąd ten tekst - pozdro wszystkim, dbajcie o siebie i trzymajcie się blisko siebie, chocby wirtualnie - do zo szybko, szybko w Malachicie :)

Anonimowy pisze...

wracaj do lasu całkiem "prosta" byle szybciutko:)trzymam kciuki, żebyś nie musiała dlugo czekać na wypis!!!
zamornik

Anonimowy pisze...

Summertime pisze:
I ja czekam na Twój szczęśliwy powrót do, pustego w tej chwili, lasu...

Anonimowy pisze...

Wim, że operacja się udała i jesteś już w domku.
Wracaj do zdrowia,wypoczywaj i słuchaj się "Mimoucha", a awszystko będzie dobrze!!!
Las poczeka.

Anonimowy pisze...

a ja codziennie przechodząc przez korytarz na I piętrze nieśmiało spoglądam w szklane drzwi - a nuż mi zamachasz zza swojego biurka???
:)
pozdro Bożenko!
Asia

Anonimowy pisze...

Bożeniu co ty wyprawiasz? Wracaj do nas wracaj do lasu. CZEKAM na Ciebie!!!!!!
Miras