leżę, kicham i słucham muzyki dawno niesłuchanej i owo dawno niesłuchanie zapisuję w pamiętniku jako grzech największy.
Bo na co dzień słucham tylko radia i to w drodze do pracy. Ale radia nie puszczają takich perełek jak "Gdzie to siódme morze" Jerzego Kleynego i Kasi Gaertner w wykonaniu Maryli Rodowicz,
wykon oryginalny, ech jak tam bas chodzi...
więc... od kilku godzin słucham. Co piosenka to nieziemski tekst i równie nieziemska muzyka. Piosenki-drogowskazy, które w złych chwilach podnoszą na duchu i ducha unoszą. Zapomniałam o tym. Więc to zapomnienie też zapisuję jako grzech niezawiniony.
Świat, co zmienił się w pożar, biegnę ugasić w morzach, biegnę ugasić w morzach!
W morze biegnę płonąca, świat się we mnie zapalił, biegnę naprzeciw fali..."
u nas na Tracku (siedziba Gazety Olsztyńskiej) mamy taki mały mostek i kawałek wybrukowanej drogi. Droga kończy się na niczym, generalnie nie prowadzi do czegoś, kończy się już, dalej wprawdzie jest kila domostw, ale to dalej... droga do nich nie dochodzi. Więc w pracy, kiedy chcę złapać oddech, wychodzę na ten mostek i dalej brukiem donikąd. Ile tam się dzieje! Na tym maleńkim moście i kostce brukowej. I zawsze się tym zachwycam i zdjęcia robię - żołędziom, liściom ich cieniom, tramwajom, kamieniom, śmieciom, świerszczom... nazwałam to Tracka znienacka i tak też tu, w Malachitowym Lesie zostawię - Tracka znienacka, żeby zapamiętać ten cudowny świat rzeczywistych skojarzeń. Wystarczy dostrzec ten świat...
O tramwajach nie wspomnę.
Więc to oczywiste podobieństwo jest absurdalnie magiczne :)
świat mój pewnie najmniejszy, świat mój pewnie największy... tra, la, la ;)