/blizny
Nie droga bawi, lecz rozwidlenia,
Po prawej szosa, po lewej ziemia...
Zacznę od prawej, potem zawrócę.
Idę więc prawą – świerszcze marudzą.
Ruda na brzozie, dzięcioł na dębie,
jakoś nudnawo robi się, smętnie
Zatem zawracam ku płowej ziemi
W błotnej kałuży ostre kamienie.
Boczkiem po trawie, grząskie omijam.
Rozwijam myśli, gorycz rozwijam.
Szturmuję rowy i zapadliska
Wiatr cofa słowa, pod nogi ciska.
Tak czasem lubię przeczołgać duszę,
żeby nie umrzeć, żeby nie skruszeć. :) CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz