niedziela, 17 stycznia 2010

nordic walking bez kółeczek


Ja, Apa i mój Nordic Walking bez kółeczek :)

Moi rodzice pojechali do sanatorium. Pobyt był udany, rodzice odpoczęli, podreperowali zdrowie i na pamiątkę pobytu... kupili mi kijki do Nordic Walking.
Od miesiąca kijki stały w kącie, aż dzisiaj spojrzałam przez okno – śnieg, wszędzie śnieg. Idealna pogoda na Nordic Walking. I przypomniałam sobie rozmowę z Summertime. Ona regularnie, codziennie zażywa Nordic Walking i bardzo sobie chwali - ma dobry humor (ja wciąż wpadam w melancholię), ma kondycję (ja mam zadyszkę nawet jak jadę autkiem) i chudnie :) I to ostatnie mnie zmobilizowało! Ubrałam się przepisowo – ciepło, ubrałam Apę (bo staruszka sunia ma już 12 lat i bez futerka nie ma nawet mowy o spacerze) i poszłyśmy w las. Szło nam się dobrze, tyle tylko, że kijki jakoś zbyt głeboko się w śnieg wbijały.
- Zgubiła pani kółeczka? - zapytał przechodzący lasem człowiek z psem.
- Kółeczka? Jakie kółeczka? – zapytałam człowieka z psem.
- No te co na kijkach powinny być.
- To na kijkach powinny być jakieś kółeczka?
- A co? Nie było? Powinny być! - człowiek z psem uważnie przyglądał się moim kijkom.
I ja popatrzyłam na moje piękne kijki. Nie miały żadnych kółeczek. A przecież rzeczywiście widziałam gdzieś w domu woreczek z jakimiś kółeczkami i kopytkami. Poprosiłam jeszcze człowieka z psem, żeby mi fotkę zrobił. No… na pamiątkę, że bez tych kółeczek chodzę.
Jak tylko człowiek z psem odszedł ruszyłam dziarsko przez zamrożone pole. Tym razem szło się gorzej. Bruzdy głębokie i bez kółeczek... kijki przebijały śnieg jak masło. Na dodatek na kolejnej bruździe jeden z kijków się złożył i rymsnęłam na kolana.
Przez kilka minut walczyłam z teleskopem, aż w końcu się poddałam.
Bo do wszystkiego trzeba się dobrze przygotować, nawet do Nordic Walking, a nie tak na uraaaa! lecieć.
Po powrocie do domu odnalazłam woreczek z nakładkami, instrukcję obsługi kijków i teraz mam już kijki fest skręcone i kółeczka też na miejscu ;)
Mało tego. Tak się rozochociłam, że podzwoniłam po znajomych i od przyszłej niedzieli zaczynamy regularne wyprawy Nordic Walking. Takie mamy noworoczne postanowienie. Zobaczymy!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sumertime pisze...
hi hi hi widzę, że dołaczyłaś do grupy chadzaczy... lepiej późno, niż...
Życzę wytrwałości i zgubienia troszku deko :) Ja chadzam z Bachem :P Jak mnie ludziska spotykaja na trasie i pytaja: pani tak sama? Odpowiedam: nie... z Bachem :) Trzeba widzieć ich miny zanim załapią o co chodzi :D
Pozdrawiam.

autorka pisze...

Summertime,hi, hi ja też będę m.in. z "Bachem" chodzic, a dokładniej z Bachą, czyli Basią :) tak, tak, cały czas pamiętam naszą rozmowę o tym chodzeniu :)

Anonimowy pisze...

Matko Panie ale Cię wyrwało z tymi kijami! gratulacje za pomysł i wytrwałości życzę bo sama do wysiłku fizycznego podchodzę ze wstrętem -zamornik

Anonimowy pisze...

Rękawku! To bardzo piękne tak łapać wszystko co modne. Dużo ludzi uprawia ten rodzaj ruchu na powietrzu. Tylko ten Twój pies tak dziwnie na Ciebie patrzy. Czy jemu napewno te spacery się podobają? Pozdrawiam Igrażka

Anonimowy pisze...

Brawo Pani Bożeno! Kiedy przestała pani chodzić na kregle zacząłem się martwić o pani zdrowie ale teraz widzę że jest OK. pozdrawiam Krzysztof