Kometa
Jaromir Nohavica
Kindze Janaszek dziękuję za konsultację językową
Widziałam kometę, niebo mi przecięła,
chciałam jej zaśpiewać, lecz szybko zniknęła.
Zniknęła jak kamień rzucony w ocean
zostały mi po niej niewinne marzenia.
Marzenia ukryłam w liściach pod drzewami,
gdy już mnie nie będzie - błysną kolorami.
Nikt ich już nie spełni, bo któż miałby spełniać?
Widziałam kometę, chciałam jej zaśpiewać:
o wodzie, o trawie, o lesie,
o śmierci, z nią zgodzić nie chcę się!
o zdradzie, miłości, o świcie,
o życiu, o mojej komecie...
Niebiańskie żaglowce wpłynęły do portu,
pan Kepler ustawił je w dziwnym porządku.
Ustawił, uwięził w błękitnej przystani.
Anioły przywiązał sznurami złotymi.
Na Ziemi się rządzą prawami przyrody.
Tu człowiek z człowieka dobry się narodzi,
a drzewo z korzenia koronę zbuduje,
a znowu myśl ludzka po niebie wędruje...
lalalala...
Widziałam kometę w nieboskłon wrzuconą,
jak obraz, jak rzeźba z artysty stworzoną.
Chciałam ją jedynie poczuć pod palcami,
zostałam na Ziemi z pustymi rękami...
Jak posąg Dawida o silnym ramieniu,
gapiłam się w niebo w kamiennym skupieniu,
że znowu nadleci, ech! warto tak czekać!
ach, przecież mnie nie ma! Nie mogę zaśpiewać...:
o wodzie, o trawie, o lesie,
o śmierci, z nią teraz godzę się!
o zdradzie, miłości, o świcie,
o Tobie - o mojej komecie...
4 komentarze:
Ukłony, piękny tekst Pani wyszedł, jestem pod wielkim wrażeniem, kłaniam się nisko Albert
Zachwycam się Nohavicą, ale pani wersja bardzo mi się podoba, jest inna to fakt, ale klimat wspaniale pani oddała pozdrawiam z Krakowa Kira
Wzruszająca wersja. Dziękuję za podziękowania :) Kinga
Kinga, Kira, Albercie - serdecznie pozdrawiam :)
Prześlij komentarz