/cykl: Blizny/
Nie chcę cię spłoszyć i nie chcę zranić.
Nie chcę oceniać i nie chcę ganić.
Ale chcę widzieć cię, mieć w zasięgu.
Nie chcę nic jutro, więc nie przysięgaj!
Patrzę na słońce, ono nic nie wie,
a jednak chowa się w trawie, w drzewie...
Nie chcę cię spłoszyć i nie chcę zranić.
Ale chcę widzieć cię... zjedz śniadanie...
8 komentarzy:
Bożeniu na prawdę pięknie to ujęłaś masz talent Kobieto!!! Chciał bym być adresatem tego wiersza. Wyczuwam smutek Mar
Dzsiaj sa imieniny Haliny i nie wiem jak tu trafiłam :D nie ma tu Haliny ale znalazłam przecudnej urody poezje bo to nie są tylko wiersze, to jak mówią czystej wody POEZJA. CUDOWNA jest Pani TAKA MIŁOŚĆ kłaniam się z Zielonej Góry Marta
Marku to nie smutek, to melancholia :)
Pani Marto - dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam - Bożena
Matko z córką i synkiem na ręce piękneeeeeeeeeeeeeee Aga
Marek pisze Bożenko widzę jak się uśmiechasz mówiąc "zjedz śniadanie" cha-cha będę jutro w Olsztynie zadzwonię i zapraszam na kawę, ty wybierasz miejsce
ostatnio było' dobranoc, bo prześpisz śniadanie" coś widzę temat śniadaniowy na topie i niespodzianki z tym związane też. Ja mam tylko jedno WIELKIE ZASTRZEŻENIE- CZEMU TAK KRÓTKO? Podoba mnie się ogromnie i chcę go zaśpiewać nawet bardzo, ale proszę o jeszcze jedną, a najlepiej dwie zwrotki równie piękne i będę dozgonnie wdzięczna- buziaki Kraczkosiu
Zamorniku, no właśnie, tam prześpisz śniadanie, tu zaproszenie do śniadania, taka sytuacja :) to mówisz, zeby to rozwinąć? Piosenka znaczy, okej, Się pomyśli, dla Ciebie Się zrobi - pozdrówki z północy :)
Inteligentnie przeprowadzona myśl. Przeczytałem jeszcze kilka innych Pani wierszy. Większość godna filozofa. Przepraszam, że tak myśleniowo podchodzę do tematu, ale jestem pełen podziwu dla Pani talentu, wnikliwej analizy, przemyślanej frazy. W wierszu "Taka miłość" w kilku strofach opisała Pani namiętność, a życie codzienne w dwóch słowach. I te dwa słowa są najważniejsze, są troską o drugą osobę. Brawo Pani Bożeno. Zakończenie "zjedz śniadanie" to właśnie ta troska i to prawdziwy majstersztyk, genialnie zapleciony warkocz, który składa się z jednej strony z miłości (święta) z drugiej strony z szarości (życie codzienne). Tak pisać, z tak zaskakującym zakończeniem potrafią nieliczni poeci, prawdziwi poeci. Kłaniam się Pani Bożeno - Zygmunt Albert z Warszawy.
Prześlij komentarz