pracuję, śpię i znowu piszę,
znowu piszę, piszę, piszę...
to wierszowy opis moich ostatnich czterech dni.
Bo wzięłam dwa dni urlopu, żeby popracować :) też tak macie? Razem z sobotą i niedzielą - cztery. Za mało.
A kiedy z kotletami wpadła koleżanka (przyjaciela w biedzie poznasz :), oceniła bez pardonu:
- Ale ty głupia jesteś. Jeszcze nikt nie napisał książki w cztery dni!
- I na razie tak zostanie! - odpaliłam. - Napisałam tylko połowę.
ten cień na ścianie to moja głowa w czasie pracy (fotka zrobiona telefonem)
te zdjęcia mnie rozśmieszają :) śmieszne są i już!

Pracuję, śpię i znowu piszę,

znowu piszę, piszę, piszę...
2 komentarze:
Bardzo ładna fryzurka Bożeniu :) - Miras
to już zdefiniowano dawno- popularnie mówią pracoholizm:)ale kto Cię lepiej Miśku zrozumie ode mnie:)zamornik
Prześlij komentarz