środa, 6 lipca 2011

kredens

o kredensie, znaczy nadziei :)

nie widzę celu, ani sensu,
no to zaglądam do kredensu,
a tam brzoskwinie jak pomarańcze!
i znów wesoło sobie tańczę!
I już mi lepiej, lekko nawet
wypinam na ten bezsens zadek
i kicham na humory Pana,
chociaż przede mną brudna ściana...

nie widzę sensu, ani celu.
Dziura rozpycha się w portfelu,
więc znowu wpadam do kredensu,
bo tam dżem session słodkich sensów:
maliny z miętą i z gruszami
łaskoczą słodko za uszami
i już mi lepiej proszę pana,
chociaż przed mną brudna ściana...

I tylko czasem spojrzę w górę
na boską nieba konfiturę
i szepnę skrycie, pośród czasów:
możesz mi zabrać trochę lasu...
możesz odebrać kilka sensów...
lecz zostaw dostęp do kredensu!!!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Cudeńko Bożenko toż to diamenty te Twoje wiersze - pozdrawiam najserdeczniej Miras

Anonimowy pisze...

pięknie, kolorowo, smakowicie, z nutką nadziei...
Ruda

autorka pisze...

Miras, Ruda - pozdrówki do Was lecą prosto z lasu malachitowego oczywiście :P