Teraz refleksja. Bywa, że jedno zdarzenie uruchamia drugie, że pozornie nieważny przedmiot łączy obcych sobie ludzi. Czasem rodzą się przyjaźnie, a czasem nie. Takie zderzenia ludzi. Miłe, czasem bolesne, ale zawsze fajne.
I tak się zdarzyło z portretem Czesława Niemena. Obraz zamówiłam u Mariolki Żylińskiej-Jestadt, jako prezent dla Roberta Zienkiewicza.
Mariola i Robert wcześniej się nie znali. Nie wiem jak do tego doszło, ale oto wczoraj, na parapetówkę do nowej pracowni Mariolki wpadł ze swoją gitarą Robert i razem odśpiewaliśmy "Mariolkę blues". Słowa bluesa napisał... Robert Zienkiewicz. Lubię takie zderzenia ludzi.
I nie jest ważne co dajemy - cukier, obraz czy kaktusa - ważne, żeby dać. Tylko wtedy możemy dowiedzieć się, komu daliśmy.
parapetówka w pracowni Mariolki, śpiewamy z Robertem bluesa ;)