Po liczeniu kasy:
- A gdzie jest zeszycik?
- „Pod żaglami”, w Jeziorze krzywym.
- Ktoś się utopił w jeziorze krzywym?
- Tak, zeszycik.
Po liczeniu kasy:
- A gdzie jest zeszycik?
- „Pod żaglami”, w Jeziorze krzywym.
- Ktoś się utopił w jeziorze krzywym?
- Tak, zeszycik.
I jeszcze kilka zdjęć z cudownej Malty i stolicy Valetta
osobny wpis chcę poświęcić Paulinie Dembskiej :( smutna historia, warta uwagi
Poeta się nie rodzi, raczej się wyradza
matematyczną kredą miesza myśli słowom
kreśli i odkłada, otwiera i mieli
niezrozumiałe
puenty, aż rytm się ułoży.
Wrzuca kamienie w dolinę cienistą
twarde szczyty depresji.
Czemuż to ach czemuż nie ma nazw dla dam? Na przykład kos – jest kos, a pani? Kosica? Al pisze – samica kosa. Dyskryminacja czy ubogi język?
kos – kosica ☹
drozd – drozdzica ☹
bocian – bocianica
żuraw – żurawica
wróbel – wróblica
dzięcioł – dzięciolica
motyl – motylica
a żuk to już nie wiem – żukrzyca 😊
ale osa mi się podoba – osa – osioł 😊
Macie jakieś pomysły dlaczego nie ma odmiany żeńskiej!
I w ogóle, jak coś do czynności poważnych to od razu: nóż, widelec,
skalpel, krzesło, prysznic, stół, telewizor, samochód, bo dziewczynom to dali:
taczka, łyżka, patelnia, szklanka, kołdra, kanapa, klapa. A jak już dostała nam się góra, to od razu ujawnił się szczyt 😊
Ale że jest łąka, to mi się podoba 😊
Zdrowie, a jakże, walczy, a jakże z chorobą. I znowu: cholera, ospa, gruźlica, grypa, angina, błonica, łuszczyca. Pociesza mnie łupież 😊 Ale jazda!
A jak już jazda, to polecam film Dalej jazda! Może dlatego, że temat jest mi bardzo bliski.
- Dżen dobri, ja ucze sze mówicz po polsku
- O, to miło!
- I teraz ja chce token.
- What?
- Token.
- Aaa rozmawiać, you’re welcome.
- No, no rozmawiacz, token, you know, kibel
"Żywe kultury literatury" to wspólny projekt Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i Związku Literatów Polskich w Olsztynie. Pomysłodawczynią projektu jest psycholog dr. n. med. Kamila Julia Regin z Wydziału Lekarskiego UWM. Projekt otrzymał wsparcie literatów ZLP w Olsztynie pod zarządem prezesa Andrzeja Cieślaka. Poniżej historyczne już zdjęcie z Klubu U Artystów, gdzie odbyła się pierwsza prezentacja projektu. Artykuł ukazał się w lipcu 2025 r. w czasopiśmie ANGORA.
- Pigułki literackie kierowane do umysłów chorych poprzez słuchanie i czytanie oddalają złe nastroje, niwelują sufitową niemoc i bezczynność, przenoszą pacjentów z trwogi i lęków w świat pozytywnego myślenia, a nawet skłaniają do samodzielnego tworzenia, pisania poezji czy prozy, spisywania osobistych przeżyć, darmowego dzielenie się poradami leczniczymi nabytymi w trakcie rekonwalescencji… wreszcie wzajemnego uczenia się dobrostanu – Andrzej Cieślak, prezes Związku Literatów Polskich Oddział w Olsztynie.
N: - Dzika mrówka!
B: - Gdzie?
N: - Na kurierskim
szlaku.
B: - Biedula, zadepczą…
N: - Ale to tytuł taki :)
B: - Książki? A numer jaki?
N: - Zero…
B: - Nie ma numeru?
N: - Jest!
B: - A mówisz, że zero.
N: - 022-051...
B: - To nie nasz, to z muzoteki
N: - To czemu od razu nie mówisz?
B: - Bo krzyknęłaś, że
dzika mrówka, to myślałam, że mrówka.
Dzika Mrówka na kurierskim szlaku
Perepeczko, Andrzej; Orlińska, Wanda
- Czy pani już to czytała?
- Yhy.
- No to pani już wie, że profesorowa była oszustką i mąż ją zabił.
- Ale nie do końca...
- Nie do końca ją zabił?
- Nie do końca czytałam.
- Bożeniu, weź te książki i przerzuć je z archiwum do archiwum.
- Hę?
- No, z góry na dół.
- Bożeniu, a jak zadzwoni szef, to co mu powiedzieć?
- Że jestem.
- A jak ciebie nie będzie?
- Zawsze jak mnie nie ma, to jestem :)
Tematy, trudne i ważne, przepracowywane są z niepowodującą wyrzutów sumienia
lekkością i humorem."
Monika Stępień, poetka, plastyczka, menager kultury. Zajmuje się poezją i
debiutami poetyckimi także naukowo.
Czubek... ja już o nim prawie zapomniałam. Audiobook już w sprzedaży i na Storytel
A tu nagle recenzja od Al, aż się uśmiechnęłam :)
"Czubek" to zbiór siedmiu opowiadań autorstwa Bożeny Kraczkowskiej, który zbiera mieszane opinie. Niektórzy czytelnicy chwalą oryginalny styl autorki, bogaty w metafory i niejednoznaczne przesłania, a także głębię poruszanych tematów, takich jak miłość, samotność, czy poszukiwanie szczęścia. Inni z kolei uważają, że język Kraczkowskiej jest trudny w odbiorze, a opowiadania wymagają skupienia i czasu, co może zniechęcać. Pozytywne opinie:
Właśnie ukazał się audiobook mojego zbioru opowiadań "Czubek" :) zawiera wszystkie opowiadania, ciekawa jestem jak słucha się mojego faworyta, czyli "Pająka", mam słabość do tego opowiadania :)
Czyta: Joanna Gleń
zapraszam do wysłuchania
https://www.empik.com/czubek-kraczkowska-bozena,p1626581384,ebooki-i-mp3-p
10 lipca miałam ogromną przyjemność moderowania spotkania z Andrzejem Ziemiańskim, wrocławskim pisarzem, autorem powieści fantasy, science fiction. Próbowałam policzyć książki, które napisał i wyszło mi dobrze ponad 30. Zapytany o to autor odpowiedział z uśmiechem, że nie wie, nie liczy, pisze :)
To spotkanie było dla mnie czymś niezwykłym - pierwszy raz miałam okazję "porozmawiać" z fikcyjną wyobraźnią, wyobraźnia generującą fantastyczne opowieści. Do tej pory poruszałam się w przestrzeniach też wyobrażonych, ale jednak solidnie zaczepionych o ziemskie urwiska :)
Autor kilka razy stwierdził, że to nie on pisze książki a czytelnicy. Że słowa przepuszczone przez ich wyobraźnię są dopiero pełną opowieścią. Dużo w tym prawdy, bo przecież bohaterowie jego książek żyją własnym życiem – sami wybierają gatunek i formę opowieści.
Największą popularność przyniosła mu „Achaja”. Stale wznawiane trzy tomy serii wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Cykl „Achaja” to także jedna z najbardziej kasowych serii w polskiej literaturze.
Pierwsze dwa tomy „Achai” nominowane były
do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Drugi tom otrzymał w 2004 roku Nagrodę
Nautilus.
W tym roku ukazała się nowa książka Ziemiańskiego - Virion. Legenda Miecza. I na jednym tomie się nie skończyło :)
Spotkanie z Andrzejem Ziemiańskim odbyło się 10.07.2025 r. w czytelni WBP w Olsztynie, w ramach projektu Dyskusyjne Kluby Książki, który jest finansowany ze środków Instytutu Książki pochodzących z dotacji celowej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz współfinansowany przez Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Nie wie-wie
/blizny/
młody wilczek
ostrzy zęby
Jutro draśnie sarnę
*Leszy srebrzy
twarz księżyca
życie się domyka.
*Leszy – bóg lasu
Nie
wie-wie
Młody, psotny wilczek tarza się w zieleni
Jutro draśnie sarnę, jeszcze o tym nie wie.
Wilk w oku księżyca drze pazurem ziemię,
życie się wymyka, jeszcze o tym nie wie
Zieloną poziomkę barwi krew soczysta
księżyc w
oku wilka
właśnie
się zamyka.
Droga nieoczywista
/blizny/
Droga, rozstaje,
u stóp krzewinki
bez horyzontu
niedorzeczne.
Lawiny w dłoniach forsują uciekę
Nie zawsze można zawrócić.
/blizny/
u stóp krzewinki bez horyzontu
mogę wybierać niedorzecznie
wolność jest trudna, wybieram
rozważnie.
Nie zawsze można zawrócić.
Lawiny w dłoniach forsują ucieczkę
Biegnę na oślep, na ślepe
złamanie.
Stanęło przede mną Więc.
Więc powiedziało – słuchałam kamieni.
Więc ogłuszyło – ogłuchłam na słowa.
Więc oślepiło – oślepłam na
ciebie.
Więc więc ma taki sens?
Więc - istota fantasy
/blizny
Nie droga bawi, lecz rozwidlenia,
Po prawej szosa, po lewej ziemia...
Zacznę od prawej, potem zawrócę.
Idę więc prawą – świerszcze marudzą.
Ruda na brzozie, dzięcioł na dębie,
jakoś nudnawo robi się, smętnie
Zatem zawracam ku płowej ziemi
W błotnej kałuży ostre kamienie.
Boczkiem po trawie, grząskie omijam.
Rozwijam myśli, gorycz rozwijam.
Szturmuję rowy i zapadliska
Wiatr cofa słowa, pod nogi ciska.
Tak czasem lubię przeczołgać duszę,
żeby nie umrzeć, żeby nie skruszeć. :) CDN.
/ Cykl: blizny/
Nie droga mnie bawi, lecz jej rozwidlenia,
dochodzę do nich często.
Po prawej grobla, po lewej ścieżka z
alternatywą krętą.
Zacznę od prawej, potem zawrócę i sprawdzę
tamtą drugą.
Idę, więc idę – świerszcze marudzą,
zielone mchy pachną miętą.
Idę więc dalej, dzięcioł na dębie, ruda terkocze w koronie
i jakoś nudno się robi, drętwo i nadal
pustkę mam w głowie.
Zatem – zawracam, żeby tą drugą wejść do
starego lasu.
Po kilku metrach błotna kałuża, jak ją
przeskoczyć bez kasku? 😊
Boczkiem, więc boczkiem, przez ostre
trawy, grząskie wąwozy omijam.
Idę więc dalej, rozwijam myśli, listek
goryczki rozwijam.
Idę, więc idę, rowy-przestrogi, wiatr
świszczy porywisty.
Nie rezygnuję, marzę o kawie i nagle dół
kamienisty.
Idę więc dalej.
– Przestań rymować! – wrzeszczę, ocieram
czoło.
Jeszcze przed siebie, kawałek jeszcze…
Wiatr cofa każde słowo.
Czy ścieżka gładka w mlecznych poduchach, czy grzęzawisko lepkie,
wybieram zawsze według zasady – miody czy
smaki cierpkie?
Tak, lubię czasem przeczołgać duszę, a
moja nie chce mało.
Żeby na końcu wspólnej wędrówki zawracać jej się nie chciało. 😊
Pierwszy dzień pobytu na Malcie – Marsaxlokk.
Pojechaliśmy
tam już pierwszego dnia pobytu na Malcie. I to autobusem miejskim. Podróż
trwała dość długo (przesiadka), ale sprawnie. Bilet kosztował 2 euro.
Zachwycałam się wszystkim i stan ten towarzyszył mi przez cały pobyt na wyspie J
Marsaxlokk
to tradycyjna wioska rybacka. Mieszka tu ok. 3 500 ludzi, położona w południowo-wschodniej części Malty.
W niedzielę odbywa się tu słynny targ rybny, a w zatoce cumują kolorowe łodzie luzzus.
Łodzie te są swoistym symbolem Malty – pomalowane na niebiesko, żółto i zielono.
Rybacy na dziobie łodzi umieszczają oczy Horusa, które według wierzeń chronią ich na
morzu.
Podobnie jak na całej wyspie tak i tu jest mnóstwo urokliwych kamieniczek z kolorowymi balkonami gallarijas, knajpek kawowych. Oczywiście chciałam zrobić zdjęcie. Oderwałam się od grupy i popędziłam ku zabytkowi. Zahaczyłam nogą o coś, poczułam ból, ale mnie on nie zatrzymał. Zauważyłam jednak, że mam mokre plamy na nogawce. – Skąd tu woda? Rozejrzałam się, ale wszędzie ogólna suchość. Podciągnęłam nogawkę, a tam masakra. Mnóstwo krwi. Galopem wróciłam do grupy i zaczęło się ratowanie J Niedziela - apteki zamknięte. W restauracji dostaliśmy jakieś wielkie serwetki. Wodę laliśmy z butelki, żeby oczyścić ranę. Zauważył nas kierowca Bolta. Miał apteczkę. Byłam uratowana!
Warto dodać,
że to właśnie w pobliżu Marsaxlokk odbyło się spotkanie George'a Busha i
Michaiła Gorbaczowa, które zakończyło zimną wojnę. (1989 r.)
Marsaxlokk, Malta, maj 2025 r.
największe kamienie ważą ponad 50 ton i mają ponad 6 metrów wysokości, w 1980 roku świątynia została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO
Świątynia Ggantija (Gigantów) na wyspie Gozo (Malta) została wybudowana ok. 5600 lat temu, czyli na długo przed piramidami w Egipcie. Najstarsza, schodkowa piramida Dżesera w Sakkarze, liczy zaledwie 4600, a Stonehenge w Anglii 4900, czyli maluchy 😎
Do czasu odkrycia Göbekli Tepe w Turcji, Świątynia Gigantów uważana była za najstarszą, megalityczną budowlę na świecie. Teraz na czoło wysunęła się Göbekli Tepe, która powstała ponad 12 000 tysięcy lat, wyścig więc trwa 😁
A ja mam szczególny pociąg do starych kamieni, szczególnie tych ważących ponad 50 ton! A wagon, dla przykładu wazy ok. 30 ton. Trudno uwierzyć, że pasterze z Gozo brali taki wagon pod pachę, obracali go, obrabiali
i ustawiali jak chcieli i gdzie chcieli. I wszystko bez narzędzi. Jednak
naukowcy uparcie twierdzą, że tak właśnie było. Jestem bardzo sarkastyczna 😅
Zawsze chciałam zobaczyć, dotknąć tej tajemnicy, bo wierzę w istnienie rozwiniętej cywilizacji, która pozostawiła po sobie wiedzę i umiejętności właśnie w tych megalitach, a o której nic nie wiemy, albo wiedzieć nie chcemy, albo wiemy i nic z tym nie robimy (patrz główny nurt archeologii). Ot taka zaginiona technologia, której nigdy nie było. Ciekawe kto wybudował Göbekli Tepe, Puma Punku? Ta ostatnia zbudowana została 12 000 lat temu z odlanych w formach, uwaga, geopolimerów! No cud. 😉 I żeby nie było - nie wierzę w teorie spiskowe.
Kolejne marzenie do spełnienia? Oczywiście Machu Picchu w Peru 😊
Malta, Gozo, maj 2025 r.