- Apatia †
- audycje radiowe
- bajki
- benefis_2017
- blizny
- blues na drugą stronę
- Bożenki
- Czas honoru
- da się żyć
- Dziewczyna z granatem w ręce
- Flamingi
- galeria
- galeria priv
- Janis Joplin
- Mały człowiek z wielkim psem
- Maryla Rodowicz
- moje artykuły
- płyty
- prasa
- proza
- purpurowe gniazdo
- recenzja
- rodzina
- spotkania
- wywiady
czwartek, 16 września 2010
malowane lasy
malowane lasy, barwy przypadkowe
w tej przypadkowości
wiatr
lekko i leniwie zaciera granice
żółci i zieleni
czas
na wschodzie fiolety, dalej ołowiany
mokry i zziębnięty
świt
z bliska mniej już widać, trzeba podnieść głowę
i zajrzeć w puchatą
liść
to moment specjalny – dla ciebie i dla mnie
ten zapach pobudza
myśl
westchnienie, którego nikt już nie usłyszy
dotykam pnia brzozy
dziś
jestem teraz blisko, wspinam się na wzgórze
zostawiam za sobą
las
pierzasty horyzont zwiastuje pogodę
mokrej pajęczyny
wrzask!
*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Ech,....jakbym była w tym lesie... i na tych polach...
piękne i tęskne.
Ładne te deski ale lepiej czyta się na jednolitym polu :))
Pani Bożenko, uwielbiam Pani wiersze, czytam je bardzo często, są głębokie. Ma Pani intuicję i na koniec zostawia to co najważniejsze. Dla mnie najważniejszy jest ten "wrzask" pajęczyny, co jak rozumiem znaczy rozpacz złapanej w sieć muchy. Serdecznie pozdrawiam - Irena
Truskawa wydziwia, że deski... wcześniejsze fioleciki były brzydkie!kombinuj dalej-wiersz piękny, tradycyjnie "smutaskowaty" choć ten wrzask mnie lekutko zaskoczył- wolno Ci boć to Twoje:) zamornik
O! No widzisz Truskawko, na Twoje życzenie dodałam tło, coś kombinuję i kombinuję :) pozdro
Zamorniku - fiolecik był special dla mnie, bo lubię, ale jako tło faktycznie masakryczne :) pozdro
Pani Ireno - dziękuję za dobre słowo i pozdrawiam
Bożenia
Prześlij komentarz