tegoroczna majówka była bardzo udana, a to za sprawą Bony (Bożena Szewczyk), która zorganizowała mini zlot Bożen w Elblągu. Dlaczego mini? Bo ten duży, jubileuszowy, taki maxi odbędzie się w czerwcu, w Bożenkowie.
Na dworcu zameldowały się: Becia, Bibi, Bona, Country, Fitnes, Kordasia, Szypułka, Winko i ja - Malachit. Brakowało nam Dzidki, która tym razem nie mogła z nami być :(
Mieszkałyśmy w fajnym hotelu, czyli... na dworcu, haha, to znaczy, to był hotel, ale dosłownie na dworcu, bo nawet widok z okien był wprost na perony. Bardzo fajne miejsce.
Program pobytu był ciekawy, nieprzeciążony. Pierwszego dnia wycieczka po starówce i obiad w "Studni smaków". Pan przewodnik ciekawie mówił i zapamiętałam, że Stary Rynek, główna ulica starówki, jej układ oraz układ kamienic są oryginalne, czyli takie jakie był w... 1237 r. (!). Niesamowite.
Na moment wyjrzało słońce (a to była sobota, 29 kwietnia 2017, pełne zachmurzenie) i mogłyśmy sprawdzić, czy zegar słoneczny mówi prawdę. Mówił prawdę. Na zakończenie wycieczki poczochrałyśmy słynnego Piekarczyka, który w marcu 1521 roku uratował miasto przed najazdem krzyżackich wojsk Wielkiego Mistrza z Królewca. Wojskom udało się przejść przez most i dojść do Bramy Targowej, która była podniesiona i wtedy właśnie mały Piekarczyk, drewnianą łopatą przeciął liny podtrzymujące kratę. Na jego
cześć, w Bramie Targowej zawieszona została owa słynna drewniana łopata,
która według legendy znajdowała się tam przez kolejnych 250 lat. Dziś
można zobaczyć jeszcze jej odcisk w głazie u wejścia do bramy. Odcisku nie dostrzegłam, ale Piekarczyka po nosie pogłaskałam. Na szczęście! :)
Bona pokazała nam jeszcze instalację autorstwa Magdaleny Abakanowicz, mam nadzieję, że teraz, gdy artystka nie żyje, a dzieła jej rozsławiają Polskę, włodarze miasta bardziej wyeksponują tę instalację.
A w niedzielę była wyprawa do Bażantarni. Wspaniały czas, taki jak lubię - piękna pogoda, las, ognisko. Fajnie wymyślone miejsce. Najpierw więc była uczta - kiełbaski na ognisku, ogórki, chleb i co tam kto miał. Pogaduchy, a potem poszłyśmy malowniczą trasą w głąb lasu i wzdłuż Srebrnego Potoku. Bona jest pasjonatką Elbląga, ma ogromną wiedzę, więc wszystko nam wyjaśniała, opowiadała. Pierwszy raz w życiu widziałam żółte zawilce. Niebywałe.
Po wędrówce powrót na starówkę i obiad. Bona zaproponowała knajpkę nad rzeką - Specjal Pub. Super obsługa, piękny widok na rzekę Elbląg. Przed wojną mieściła się tu elbląska giełda.
Zjadłyśmy pysznego dorsza, szarlotkę i bezę ciągutkę :)
Potem jeszcze mały sus do ratusza, żeby kupić pamiątki i obejrzeć makietę miasta i kanału elbląsko-ostródzkiego i trzeba było wracać "na dworzec".
A wieczorem pogaduchy, pogaduchy, pogaduchy....
Teraz fotorelacja, zdjęcia różnych autorek, głównie zaś Bożenek :)
Na dworcu zameldowały się: Becia, Bibi, Bona, Country, Fitnes, Kordasia, Szypułka, Winko i ja - Malachit. Brakowało nam Dzidki, która tym razem nie mogła z nami być :(
Mieszkałyśmy w fajnym hotelu, czyli... na dworcu, haha, to znaczy, to był hotel, ale dosłownie na dworcu, bo nawet widok z okien był wprost na perony. Bardzo fajne miejsce.
Program pobytu był ciekawy, nieprzeciążony. Pierwszego dnia wycieczka po starówce i obiad w "Studni smaków". Pan przewodnik ciekawie mówił i zapamiętałam, że Stary Rynek, główna ulica starówki, jej układ oraz układ kamienic są oryginalne, czyli takie jakie był w... 1237 r. (!). Niesamowite.
ja z Piekarczykiem, o którym więcej poniżej :)
Bona pokazała nam jeszcze instalację autorstwa Magdaleny Abakanowicz, mam nadzieję, że teraz, gdy artystka nie żyje, a dzieła jej rozsławiają Polskę, włodarze miasta bardziej wyeksponują tę instalację.
rzeźba Magdaleny Abakanowicz w Elblągu, fot. archiwum prasowe miasta
A w niedzielę była wyprawa do Bażantarni. Wspaniały czas, taki jak lubię - piękna pogoda, las, ognisko. Fajnie wymyślone miejsce. Najpierw więc była uczta - kiełbaski na ognisku, ogórki, chleb i co tam kto miał. Pogaduchy, a potem poszłyśmy malowniczą trasą w głąb lasu i wzdłuż Srebrnego Potoku. Bona jest pasjonatką Elbląga, ma ogromną wiedzę, więc wszystko nam wyjaśniała, opowiadała. Pierwszy raz w życiu widziałam żółte zawilce. Niebywałe.
Po wędrówce powrót na starówkę i obiad. Bona zaproponowała knajpkę nad rzeką - Specjal Pub. Super obsługa, piękny widok na rzekę Elbląg. Przed wojną mieściła się tu elbląska giełda.
Zjadłyśmy pysznego dorsza, szarlotkę i bezę ciągutkę :)
Potem jeszcze mały sus do ratusza, żeby kupić pamiątki i obejrzeć makietę miasta i kanału elbląsko-ostródzkiego i trzeba było wracać "na dworzec".
A wieczorem pogaduchy, pogaduchy, pogaduchy....
Teraz fotorelacja, zdjęcia różnych autorek, głównie zaś Bożenek :)
mieszkałyśmy "na dworcu" i to dosłownie, bo w hotelu dworcowym.
To jest widok z okna :)
a to widok z mojego okna (pokój po drugiej stronie)
gry i zabawy :)
wycieczka na Stare Miasto
Country (z lewej) i Bona przemykają Ścieżką Klasztorną, klimatyczne miejsce
Ścieżka Klasztorna
Bożenki (od lewej) - Wino, Bibi, Country, Kordasia, Fitnes, Szypułka, Malachit
Szypułka i Piekarczyk
Bażantarnia, zaczynamy wycieczkę
ognisko w Bażantarni
selfie z Boną :)
na szlaku w Bażantarni
Zawilec żółty, rzadko spotykany, widziałam go pierwszy raz w życiu, piękny
obiad w Specjal Pub - widok na rzekę Elbląg i drogie, piękne jachty,
tu może nie widać, ale to nie są motorówki,
to jachty wielkości pół bloku, między jachtami widać ludziki, takie są proporcje 😎
to już jest koniec 😌
w oczekiwaniu na pociąg do Olsztyna...
było cudnie, dzięki dziewczyny i do zobaczenia w czerwcu.